Zróżnicowanie etnograficzne w województwie śląskim

Z IBR wiki
Przejdź do nawigacjiPrzejdź do wyszukiwania

Autor: Dr Maria Lipok-Bierwiaczonek

ENCYKLOPEDIA WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO
TOM: 9 (2022)
Plik:Plik:0 Rzeka graniczna Wisła (z lewej ujście Gostyni).JPG
Rzeka jako granica kulturowa. Wisła między Bieruniem i Bojszowami, z lewej ujście Gostyni. Prawy brzeg jest małopolski, lewy – śląski. Fot. Maria Lipok-Bierwiaczonek, 2020.

Województwo śląskie, w obecnych granicach utworzone w 1999 roku w ramach reformy podziału administracyjnego Polski, obejmuje wschodnią część Górnego Śląska oraz zachodnią część Małopolski. Ponadto kilka północno-wschodnich gmin dzisiejszego powiatu częstochowskiego oraz skrawek kłobuckiego historycznie należy do Wielkopolski. Województwo śląskie, choć należy do mniejszych w Polsce pod względem powierzchni (liczy 12333 km2, mniejszą powierzchnię mają tylko województwa świętokrzyskie i opolskie)[1], składa się z ziem zróżnicowanych pod względem tradycji historycznych i kulturowych, w tym dziedzictwa kultury ludowej. Niniejszy tekst poświęcony będzie temu ostatniemu aspektowi. Celem artykułu jest ukazanie zróżnicowania etnograficznego w województwie śląskim oraz analiza czynników, które na tę różnorodność wpłynęły.

Przy opisywaniu zjawisk, składających się na obraz zróżnicowania etnograficznego omawianego obszaru, stanowiących ważną część szeroko rozumianego dziedzictwa kulturowego, trzeba pamiętać, że kultura jest dynamiczna i podlega nieustannym zmianom. W XXI wieku jesteśmy w innej sytuacji niż badacze kultury ludowej 100 czy 60 lat wcześniej. Należy uznać tezę, często powtarzaną przez etnologów: „paradygmat kultury ludowej wyczerpał się”. Współcześnie, w opisie aktualnej sytuacji, nie można więc już używać kategorii „kultura ludowa”, zamiast tego mówi się o jej dziedzictwie. Wskazuje się, jakie wartości materialne i niematerialne pozostały na określonym terenie jako spuścizna po tradycyjnej kulturze ludowej, jakie są pielęgnowane przez mieszkańców – albo nawykowo, albo jako świadomy wybór, dla podkreślenia swojej tożsamości i więzi ze społecznością, do której się należy.

Współczesne procesy zmian idą w kierunku stopniowego niwelowania różnic w sposobie życia. Unifikujący wpływ ma niespotykana w poprzednich wiekach ruchliwość przestrzenna ludności, brak barier w jej przemieszczaniu się, łatwy dostęp do informacji, do różnych treści i obrazów dzięki powszechności Internetu oraz telewizji. Jednak mimo tych procesów pewne zasoby tradycyjnych wzorów zachowań w społecznościach lokalnych i regionalnych trwają, a co więcej, są świadomie podtrzymywane jako elementy własnego dziedzictwa kulturowego. Niektóre są źródłem prawdziwej dumy mieszkańców danej miejscowości. Budują także poczucie kulturowej więzi z mieszkańcami sąsiednich miejscowości, należących w przeszłości do tej samej historycznej ziemi.

Kiedy mowa o historycznej ziemi, której mieszkańcy poczuwają się do wspólnego dziedzictwa kulturowego, można również używać określenia „subregion”. Ponieważ pojęcie to jest jednak wykorzystywane w geografii, w znaczeniu wskazującym przede wszystkim na powiązania gospodarcze i funkcjonalne danego obszaru, to pewnym kłopotem byłoby wprowadzanie go do niniejszej analizy zjawisk kulturowych. Inne bowiem byłyby nazwy i granice subregionów geograficznych, a inne etnograficznych. Dla uniknięcia terminologicznej kolizji – w przypadku, gdy charakteryzowane jest dziedzictwo kultury ludowej – trafniejszym rozwiązaniem wydaje się pozostanie przy określeniu „ziemia”. Skądinąd stosowanie tego terminu ma w etnografii długą tradycję. Pojęcie subregionu używane będzie tylko w rozważaniach ogólnych.

Ponadto podkreślić trzeba, że niniejszy artykuł ma charakter porządkującego, syntetycznego opisu, a więc z pewnością nie wyczerpuje tematu. Każdy z opisywanych obszarów zasługuje na pełniejszy obraz i głębszą analizę – to zadanie powinno być jednak podjęte w odrębnych opracowaniach. Niemniej przy charakterystyce poszczególnych ziem omówione zostaną takie elementy, wybrane z zasobu tradycji kulturowych, które stanowią specyfikę danego obszaru oraz mają symboliczną wartość dla jego mieszkańców.

Uwarunkowania historyczne

Na dziedzictwo kultury ludowej składa się wiele zjawisk i elementów z dziedziny kultury materialnej oraz niematerialnej, między innymi pozostałości dawnego sposobu gospodarowania, typ budownictwa, strój ludowy, obrzędy i zwyczaje, folklor muzyczny (pieśni, tańce, instrumenty), folklor ustny (opowieści, przysłowia). Ważne są zjawiska z dziedziny języka – gwara i nazewnictwo. Zasięgi niektórych z wymienionych elementów, zwłaszcza jeśli pokrywają się ze sobą, służyć mogą do wyznaczania granic regionów i subregionów kulturowych. Bardzo przydatna w tym celu jest zwłaszcza analiza zasięgów cech gwary i odmian strojów ludowych – te zazwyczaj odpowiadają obszarom historycznych ziem i powiatów sprzed ponad 200 lat, a czasem także granicom dawnych parafii.

Ta ważna zależność, obserwowana w obrębie ziem historycznych, wynika z intensywności kontaktów mieszkańców bliskiej okolicy w przeszłości (spotkania na targach, jarmarkach, odpustach), a jednocześnie słabej ówczesnej ruchliwości poza granice parafii, powiatu czy księstwa. Intensywna wymiana wzorów kulturowych i w konsekwencji ich ujednolicenie następowały zatem w obrębie najmniejszych historycznych jednostek terytorialnych. Tak ukształtowały się regiony i subregiony etnograficzne. Ich granice często trwają w świadomości społecznej – zwłaszcza te, które przez wiele lat pokrywały się z granicami administracyjnymi czy państwowymi, np. wielowiekowe granice pomiędzy Królestwem Polskim a Śląskiem, należącym kolejno do Czech, Austrii, Prus. W przypadku ziem małopolskich na kształtowaniu się zasięgów zjawisk kulturowych zaważył także ponad wiekowy podział rozbiorowy na część austriacką i rosyjską (jak wiadomo – w odniesieniu do Śląska nie mówimy o zaborach, bo ten region wcześniej i w wyniku odmiennych procesów znalazł się w granicach obcych państw). Trzeba oczywiście pamiętać, że obok uwarunkowań historycznych na odrębności kulturowe niektórych obszarów wpływ miały także warunki środowiska geograficznego. Przeszkodą dla kontaktów, a tym samym wymiany wzorów kulturowych, mogły być rzeki bądź rozległe obszary leśne; inne warunki do życia stwarzały góry, a inne nadrzeczne równiny. Istotne znaczenie miał dystans dzielący daną okolicę od dużych ośrodków miejskich i przemysłowych. W niektórych przypadkach ważne też było sąsiedztwo miejscowości, w których osiedliły się w przeszłości (mniej lub bardziej odległej) grupy ludności obcej etnicznie (Niemcy, Żydzi). Swoją rolę odegrały również migracje zarobkowe.

Określenie przynależności kulturowej danej ziemi bywa czasem kłopotliwe. Na przykład w XIX wieku zasłużony badacz Oskar Kolberg nie wyodrębnił ziemi częstochowskiej, ale omówił okolice Częstochowy w dwóch różnych tomach swego cyklu „Lud”: w tomie „Kieleckie” (Koziegłowy, Żarki, Bobolice, Złoty Potok) oraz w tomie „Kaliskie” (tu Kłobuck, Częstochowę, Mstów, Poraj zaliczył do Wieluńskiego). Dzieło zasłużonego ludoznawcy uzmysławia, jak trudnym zadaniem może być wyznaczenie granic subregionów etnograficznych na obszarze naszego (zresztą nie tylko naszego) województwa.

Warto zwrócić uwagę na główną linię podziału obszarów kulturowych w województwie. Ciągnąca się z północy na południe granica między ziemiami śląskimi i małopolskimi ma swoje uzasadnienie w historii, bo pokrywa się ze starą, jeszcze przedrozbiorową granicą państw. Jak już wcześniej wspomniano, na tej linii stykały się przez wieki ziemie Królestwa Polskiego i Śląska (od połowy XIV wieku nie należącego do Polski). Zarazem w znacznej części jest to granica naturalna, bo na długich odcinkach biegnie wzdłuż rzek. Są to: na północ od Wisły Brynica i Przemsza, dalej na południe spory odcinek Wisły (w górę biegu rzeki licząc od ujścia Przemszy), a następnie, w kierunku gór, rzeka Biała. Na wschód od linii wyznaczonej przez te rzeki rozciągają się ziemie małopolskie. W Beskidach granica kulturowa śląsko-małopolska biegnie przez Przełęcz Salmopolską i Koniakowską – tam przez kilka wieków czeski, a potem austriacki Śląsk stykał się z Polską (starsi górale z Koniakowa jeszcze dziś powiedzą, że za Ochodzitą, ku Lalikom, była Polska). Po I rozbiorze Polski w 1772 roku ziemia żywiecka znalazła się w granicach monarchii austriackiej, podobnie jak znacznie wcześniej (i wskutek innych procesów) ziemia cieszyńska, ale dawna granica państw na górskich przełęczach oraz na rzece Białej pozostała jako administracyjna wewnątrz jednej monarchii, rozdzielając Śląsk Austriacki i Galicję Zachodnią. Szczególny był przypadek dwóch miast, rozdzielonych rzeką Białą: śląskiego Bielska[2] i małopolskiej (po 1772 roku galicyjskiej) Białej. Dwa miasta wyrosłe po dwóch stronach granicznej rzeki połączono w jeden organizm 1 stycznia 1951 roku, kiedy to powstało miasto Bielsko-Biała.

Na północy granicę między śląską ziemią lubliniecką a małopolską częstochowską wyznaczają kompleks lasów i dolina rzeki Liswarty – jej lewy brzeg jest śląski, a prawy w większej części małopolski (miejscami wsie w całej szerokości doliny Liswarty mają śląską proweniencję i należą do powiatu lublinieckiego, jak na przykład położona na prawym brzegu Liswarty wieś Hadra). Dalej na północnym zachodzie bieg rzeki Liswarty rozdziela ziemię częstochowską od śląskich wsi leżących już w województwie opolskim.

Poza wspomnianym głównym podziałem na ziemie śląskie i małopolskie w obrębie każdego z obszarów rysują się kolejne zróżnicowania, wynikające z dawnych podziałów na księstwa, państwa stanowe, wreszcie powiaty (w tym ustanowione na początku XIX wieku, np. w 1818 roku na terytorium należącym do Prus). Z punktu widzenia głównego problemu, jakiemu poświęcony jest artykuł, ważne są nie tyle same historyczne decyzje o ustalaniu granic, ile procesy społeczne przez nie regulowane: kierunek kontaktów między mieszkańcami danej ziemi, oddziaływanie lokalnego ośrodka władzy (także dworu właściciela ziemskiego czy potentata przemysłowego) na kształtowanie relacji społecznych, rozprzestrzenianie się wzorów kulturowych, przeszkody bądź ułatwienia w kontaktach czy to handlowych, czy religijnych.

Doceniając wagę kontaktów społecznych i przestrzennych w tworzeniu się specyfiki kulturowej danej ziemi/subregionu, trzeba podkreślić istotność skutków wojen śląskich z lat 1740–1763. Kończący te wojny traktat pokojowy, zawarty w Hubertusburgu w lutym 1763 roku, przypieczętował podział Śląska pomiędzy dwa państwa: większa część włączona została do Prus, w habsburskiej Austrii pozostał Śląsk Cieszyński oraz Opawski. Kiedy zatem po 1763 roku granica państwowa na 150 lat podzieliła ziemie Górnego Śląska na dwie części – przyjęło się nazewnictwo: Śląsk Pruski i Śląsk Austriacki. „Fakt ten m. in. spowodował wychodzenie z użycia terminu ‘Górny Śląsk’ w odniesieniu do Śląska Cieszyńskiego” – jak pisze Maria Wanatowicz[3]. W relacjach społecznych wzmocnione zostało poczucie inności mieszkańców tej części Śląska, która znalazła się po drugiej stronie granicy państwowej. „Za Wisłą to są Cysaroki” – mówili np. mieszkańcy ziemi pszczyńskiej, których z kolei „Prusokami” nazywała ludność wiosek położonych po drugiej, czyli austriackiej, stronie Wisły. Określenia te pamiętano jeszcze pod koniec XX wieku. Przytoczony przykład pokazuje zarazem, że najwyraźniejszą świadomość przynależności do danego obszaru kulturowego miała i ma nadal zasiedziała ludność miejscowości położonych w pobliżu zarysowanych tu granic. Doświadczenie „bliskości granicy” wzmacniało tę świadomość, wśród ludności rodzimej przetrwała ona do dziś.

Inaczej jest w przypadku dużych miast, w których po 1945 roku osiedliła się duża liczba przybyszów z innych regionów Polski. Współcześnie zatem mieszkańcy dużych miast różnie odczuwają swoje związki z regionem i jego kulturą, a przede wszystkim różna jest ich wiedza o odmiennościach lokalnych w obrębie regionu. Napływowa część mieszkańców miast słabiej zauważa tę specyfikę, często zagadnienia te są im obojętne. Z kolei silnie związani ze śląskimi tradycjami mieszkańcy starych dzielnic robotniczych nie zawsze są w pełni świadomi odmienności zwyczajów sąsiednich ziem śląskich.

Tymczasem warto wiedzieć więcej o istniejących w obrębie województwa różnych tradycjach kulturowych, bo stanowią one bogactwo naszej ziemi.

Ziemie śląskie

Z wcześniejszych ustaleń jasno wynika, że ziemie śląskie województwa nie są monolitem kulturowym. W ich obrębie występują różnice, wyraźnie postrzegane przez mieszkańców, zwłaszcza ludność rodzimą, świadomą lokalnych tradycji.

Ziemia cieszyńska

Południową część Górnego Śląska zajmuje ziemia cieszyńska. Silne poczucie tożsamości cieszyńskiej rodzimych mieszkańców tej ziemi wynika z jej wielowiekowej stabilnej granicy – niezależnie od przynależności do Czech czy Austrii granice dawnego Księstwa Cieszyńskiego były trwałe, niezmienne. Ziemię tę podzielono na dwie części – polską i czechosłowacką – dopiero po I wojnie światowej: w granicach Polski znalazła się wschodnia część ziemi cieszyńskiej z Cieszynem (bez dzielnicy położonej za Olzą), Skoczowem, Bielskiem, Wisłą, a w Czechosłowacji – położona w dolinie Olzy część zachodnia z Czeskim Cieszynem, Boguminem, Karwiną, Trzyńcem, Jabłonkowem. Ten stan rzeczy został zachowany po 1945 roku; po podziale Czechosłowacji na dwa państwa w 1993 roku zachodni fragment ziemi cieszyńskiej znajduje się w państwie czeskim.

Cieszyn jako jedno z najstarszych miast śląskich (i polskich) przez wieki był ważnym ośrodkiem handlowym, kulturalnym i religijnym. W Cieszynie i na całym Śląsku Cieszyńskim trwałe okazały się wpływy Reformacji. Mimo wspieranej przez Habsburgów kontrreformacji kościół luterański przetrwał tu, co ważne – w mocnym związku z kulturą polską, z polskimi wydawnictwami religijnymi (katolicka akcja kontrrefomacyjna kojarzona była tu z rozszerzaniem wpływów obcych, czeskich i niemieckich, co wywoływało tym większy opór miejscowych polskich środowisk protestanckich). Dlatego współcześnie kościół ewangelicko-augsburski najliczniejszą w Polsce rzeszę wyznawców ma właśnie na ziemi cieszyńskiej.

Na ośrodek handlowy Cieszyn wyrósł przed wiekami dzięki położeniu na szlakach kupieckich prowadzących z jednej strony przez Przełęcz Jabłonkowską, a z drugiej – od strony Bramy Morawskiej i Raciborza. Na handlu bogacił się nie tylko stołeczny Cieszyn, ale i inne miasta tej ziemi, np. Jabłonków (obecnie Czechy). Handel powiązany był ze sprawnym transportem, więc wielu chłopów w okolicy wyspecjalizowało się w furmaństwie. Jak pisze prof. Karol Daniel Kadłubiec w jednej ze swoich prac – furmani z ziemi cieszyńskiej jeździli z towarami nie tylko do Krakowa, Lwowa czy Pragi, ale także do Wiednia, Triestu, nawet do Wenecji, a na północy aż do Królewca. Wozili sól, wino, tkaniny, rudę z kopalni na Spiszu[4]. Furmaństwo wymagało dobrze rozwiniętej hodowli koni, z której znane były cieszyńskie wsie. Handlowe kontakty ze światem sprzyjały przyswajaniu kulturowych nowinek. Karol Kadłubiec tłumaczy np. pojawienie się niektórych wzorów w jubilerstwie cieszyńskim wpływami biżuterii weneckiej, przywożonej z podróży dla żon cieszyńskich kupców[5]. Poza przedmiotami materialnymi „wędrowały” także wątki folkloru słownego, pieśni.

Na ziemię cieszyńską składają się dwie krainy. Część niżej położona (Pogórze Cieszyńskie) rozciągnięta jest między Cieszynem a Strumieniem na północy i Bielskiem[6] na południowym wschodzie; część druga to górskie tereny Beskidu Śląskiego. Kraina „cieszyńskich dołów” ma tradycje rolnicze, wsie tamtejsze znane były z dobrego gospodarowania, tu rozwijano hodowlę koni. Zamożne gospodynie z okolic Cieszyna nosiły strój ludowy, który przetrwał do dziś jako ubiór na najbardziej uroczyste okazje (strój męski zaginął na przełomie XIX i XX wieku). W paradnych wersjach tego stroju zwracają uwagę srebrne ozdoby: hoczki przyszywane przy rozcięciu gorsetu, zwanego żywotkiem, napierśniki oraz szerokie srebrne pasy z festonami łańcuszków – ich posiadanie wskazywało na wysoki status gaździny. Zapotrzebowanie na srebrne ozdoby wpłynęło na rozwój jubilerstwa w Cieszynie i Jabłonkowie.

Górska część ziemi cieszyńskiej to obszar Beskidu Śląskiego i położone tam wsie: Brenna, Wisła, Istebna, Jaworzynka i Koniaków. To miejscowości, gdzie wykształciła się kultura górali śląskich. Jej odmienność jest wynikiem wpływów tzw. wołoskich, które współtworzą kulturę wszystkich karpackich grup góralskich. W średniowieczu łukiem Karpat z południowego wschodu na zachód posuwali się stopniowo pasterscy Wołosi, do których przyłączały się grupy przybyszów z dolin[7]. Wołosi przynieśli ze sobą kulturę szałaśniczego pasterstwa, której częścią była sztuka wykorzystania wszelkich produktów, dostarczanych przez hodowane zwierzęta – od przetwórstwa mleka, w tym wyrobu owczych serów, po zastosowanie skór i tkanin z wełny w odzieży. Pasterstwo do początków XIX wieku było podstawą utrzymania mieszkańców górskich wsi. Ale od początku XIX wieku Habsburgowie (jako właściciele lasów w Beskidach) zaczęli ograniczać prawa górali do wypasu bydła i owiec na górskich polanach; szałaśnictwo załamało się po wydaniu przez cesarza w 1853 roku prawa nakładającego na górali duże obciążenia finansowe za korzystanie z pastwisk i lasów. Po upadku pasterstwa ludność górskich wiosek żyła z uprawy owsa, ziemniaków, lnu i z tkactwa, a także z pracy w przemyśle, m. in. w Karwinie i Trzyńcu. Niemniej ostatnie szałasy w Beskidzie Śląskim przetrwały do połowy XX wieku. Współcześnie grupy górali pracują nad odtworzeniem pasterstwa, kierując się w równym stopniu motywami gospodarczymi, jak i kulturowymi[8].

Śladem po obecności wołoskich pasterzy jest nazewnictwo miejscowe (np. Beskid, Kiczera, Kikula itd.), nazwy pasterskich narzędzi i naczyń (np. putyra, gielata w gwarze górali śląskich), a na całym obszarze polskich Karpat – podobieństwa w męskim stroju różnych góralskich grup etnograficznych. W folklorze muzycznym górali śląskich charakterystyczne jest bogactwo instrumentów pasterskich, w tym długie trombity (inne ich nazwy: trąby owczarskie, trąby wałaskie). Do instrumentarium góralskiego należą także gajdy; które przy towarzyszeniu skrzypiec wystarczały kiedyś jako muzyka na zabawach. Co istotne: gajdy różnią się od podobnego instrumentu górali żywieckich, bo tamtejsze dudy „zadymane” są ustami grającego, a śląskie gajdy napełniane są powietrzem ręcznie, za pomocą mieszka umieszczonego pod łokciem; inna jest także ich skala muzyczna[9].

W ludowym stroju męskim zwraca uwagę charakterystyczne dla kultury góralskiej wykorzystanie sukna – to samodziałowa tkanina z wełnianej przędzy wyrabiana na domowych warsztatach, poddana następnie w foluszu specjalnej obróbce (ubijaniu w wodzie), dającej efekt spilśnienia. Z tak przygotowanego sukna szyto w przeszłości części męskiego stroju: z białego spodnie wałaszczoki, z brązowego gunie. Ze skóry hodowanych zwierząt wykonywano obuwie, czyli kyrpce, oraz pasy: wąskie i długie gabaryjoki albo szerokie pasy owczarskie, ponadto szyto kożuchy na kobiece i męskie okrycia zimowe. Tkane na domowych warsztatach płótna, w zależności od grubości, przeznaczane były na męskie koszule (o luźnych rękawach, bez kołnierzyka), na kobiecą bieliznę, chusty, z delikatnych płócien szyto bluzki kabotki. Z zafarbowanej na czarno tkaniny lnianej, drobno plisowanej, wykonywały góralki swoje spódnice; nazwa takiej spódnicy, czyli fortuch, miała swoje uzasadnienie, jako że ta część stroju nie była zszywana, jej brzegi stykały się ze sobą z przodu, osłonięte przez fortuszek. Strój góralek z Beskidu Śląskiego ma wiele cech archaicznych, jest z tego powodu jednym z najciekawszych strojów na ziemiach polskich. Poza wymienionymi elementami zwracają w nim uwagę także przemyślnie upięte wielkie białe chusty mężatek czy długie czerwone wełniane pończochy, układane w poziome fałdki.

Z uwagi na zachowane przykłady dawnego drewnianego budownictwa ludowego najciekawsza spośród wsi góralskich jest Istebna[10]. Zabytkowe góralskie budownictwo znaleźć tu można w samym centrum wsi, dalej zaś, przy drodze prowadzącej do Koniakowa, stoi należąca do rodu Kawuloków chata z 1863 roku, która pełni funkcję muzeum regionalnego[11]. Cenny jest tamtejszy zbiór instrumentów pasterskich oraz narzędzi służących do ich wykonania. W Jaworzynce, w drewnianej góralskiej chacie z 1920 roku, powstało Muzeum Na Grapie (prowadzone przez stowarzyszenie). Kilka obiektów, które są przykładem dawnej góralskiej architektury drewnianej, zgromadzono wokół Muzeum Beskidzkiego w Wiśle, tworzą tu mały skansen. W budynku głównym wiślańskie muzeum udostępnia zwiedzającym ekspozycję, całościowo obrazującą kulturę Górali Śląskich.

W Koniakowie można zwiedzać izby regionalne eksponujące koronki, z których słyną góralskie wsie. Koronkarstwo w Istebnej, Jaworzynce i Koniakowie zaczęło się rozwijać na początku XX wieku, początkowo z potrzeby wykonania jak najpiękniejszych koronek do czepców. Historię koronki, nazwanej z czasem koniakowską, opracowała Małgorzata Kiereś. W poświęconej temu zagadnieniu publikacji przytoczyła m. in. taką opowieść starszej góralki, tłumaczącej początki tej sztuki: „Jedna dziewczyna z Istebnej służyła w młodości w Cieszynie, tam nauczyła się heklować ‘pańskie’ koronki wokół obrusów na stół. Potem wyszła za mąż do Koniakowa […] ok. 1894 roku i zaczęła robić heklowane czółka do czepców”[12]. Z czasem poza czółkami kobiety zaczęły tworzyć okrągłe serwetki, a potem także inne formy: podłużne bieżniki, kołnierzyki, bluzki, a nawet bieliznę (kontrowersje wywołała produkcja stringów). Warto dodać, że góralskie artystki koronką nazywają tylko czółka czepców, zaś okrągła serwetka to dla nich różia albo różićka[13].

Poza koronkarstwem we wsiach góralskich rozwinęła się sztuka hafciarska (męskie koszule oraz kobiece kabotki zdobione są charakterystycznymi wyszyciami krzyżykowymi), snycerstwo (zdobnictwo przedmiotów użytkowych i rzeźba w drewnie), zdobnictwo w metalu, sztuka wykonywania instrumentów ludowych. We wszystkich miejscowościach Beskidu Śląskiego kultywowane są miejscowe zwyczaje, niektóre odradzają się dzięki inicjatywie lokalnych miłośników folkloru. Wsie góralskie mają przy tym swoją specyfikę. W Istebnej i Jaworzynce charakterystycznym obrzędem jest chodzyni po Mikołajach dnia 6 grudnia; grupy, składające się z postaci biołych i postaci czornych, liczą kilkanaście przebranych osób. Kostiumy niektórych postaci są ciekawe, archaiczne. Np. debły, czyli diabły, występują w kostiumach wykonanych częściowo ze słomy (słomiane „spódnice”) i w miękkich, futrzanych maskach. Zachowania każdej postaci są ściśle określone tradycją, podobnie jak cały scenariusz obrzędu[14]. W Boże Narodzenie kolędują połaźnicy i pastuszki. Połaźnicy to dzieci, które w Boże Narodzenie rankiem odwiedzają domy sąsiadów, składają im życzenia oraz obdarowują połaźniczkami, czyli gałązkami choiny, udekorowanymi bibułkowymi kwiatami. Gospodarze umieszczają potem te gałązki przy drzwiach. Za odwiedziny i życzenia odwdzięczają się dzieciom łakociami lub drobnymi datkami.

Jeśli chodzi o zwyczaje wiosenne warto wspomnieć, że na omawianym terenie nie było znane święcenie potraw w sobotę przed Wielkanocą (w ostatnich latach zachęcają do tego księża). Charakterystyczny był za to obchód z moiczkiem, z którym chodziły trójki dziewcząt w poniedziałek wielkanocny[15]; ostatnio zwyczaj ten odżywa, także z tego powodu, że wykorzystują go w swych prezentacjach dziecięce zespoły folklorystyczne.

Ruch folklorystyczny jest bardzo ożywiony, zespoły dziecięce oraz grupy dorosłych działają w każdej miejscowości. Dobrą atmosferę dla rozwoju tego ruchu tworzą organizowane od wielu lat festiwale folklorystyczne, w tym Tydzień Kultury Beskidzkiej i odbywający się w jego ramach Festiwal Folkloru Górali Polskich[16].

Trzeba podkreślić, że w ciągu ostatnich 20 lat grupa górali zaangażowała się w przywrócenie tradycji szałaśniczego pasterstwa, rozumiejąc, jak ważna dla ich tożsamości kulturowej jest ta dziedzina gospodarki. Najpierw na Ochodzitej (Koniaków), a potem także na Pietraszonce (Istebna) powstały bacówki, przy których wypasane są owce, a z ich mleka produkowane są tradycyjne sery. Owce coraz liczniej hodowane są także przy zagrodach.

Nieformalną stolicą górali śląskich było w przeszłości miasto Jabłonków (Czechy). Do 1918 roku, zanim granica państwowa podzieliła na dwie części Śląsk Cieszyński, górale z rozległej okolicy ściągali do Jabłonkowa na targi, jarmarki, odpusty, do tartaku w Nawsiu. W Jabłonkowie zaopatrywali się w ceramiczne dzbany i misy, najlepszego gatunku płótna. Po 1918 roku Jabłonków znalazł się po drugiej stronie granicy państw i ruch ze strony wsi polskich zamarł; rolę centrum góralskiego świata zaczęła odgrywać Wisła. W latach 90. XX wieku, po otwarciu granicy z Czechami, Jabłonków odzyskał częściowo swą dawną rolę, latem przyciągając organizowanym tam od 1948 roku Gorolskim Świętem.

Charakterystyczne dla kultury duchowej ziemi cieszyńskiej współistnienie dwóch kościołów, katolickiego i ewangelickiego, przybiera różny wymiar w poszczególnych miejscowościach. W Wiśle najliczniejszą społeczność stanowią ewangelicy, ale istnieje tam również kilka innych kościołów i wyznań. We wsiach położonych za Przełęczą Kubalonką (Istebna, Koniaków, Jaworzynka) liczniejsi są katolicy, niemniej w Istebnej jest także społeczność ewangelicka, która tworzy własną parafię i wybudowała swoją świątynię. Podobnie jest w większości miejscowości ziemi cieszyńskiej – kultowi służą świątynie obu wyznań; wszędzie tam znajdują się także odrębne cmentarze.

W dużych miastach – w Cieszynie, w Bielsku – mieszkały w przeszłości dość liczne społeczności żydowskie: kupcy, przedsiębiorcy, prawnicy, lekarze. Pozostały po nich cmentarze. W Cieszynie są dwa: stary założony w 1647 roku i ulokowany obok niego nowy, z 1907 roku[17]. W Bielsku kirkut założony został w 1849 roku. Spoczywa na nim m. in. Carl Korn, architekt, jeden z twórców wielkomiejskiego wizerunku Bielska (zaprojektował dworzec kolejowy, budynek hotelu Prezydent, poczty głównej i wiele innych). Kirkut w Skoczowie[18] służył także Żydom z Ustronia, Wisły, Brennej, Górek, Pruchnej[19]. Odrębna nekropolia judaistyczna powstała w Czechowicach-Dziedzicach[20].

Kulturę ludową całej ziemi cieszyńskiej dokumentuje Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie, które posiada m. in. bogatą kolekcję strojów ludowych: cieszyńskich (w tym żywotków – od dziewiętnastowiecznych począwszy), laskich, góralskich. Tego rodzaju zbiory posiada także Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej.

Ziemia pszczyńska

Na kształt kultury ludowej tej ziemi wpłynęła stabilność jej granic od XV do XX wieku, związana z wielką własnością panów na Pszczynie. Historyczna ziemia pszczyńska to rozległy obszar, od Pielgrzymowic na południu po Ochojec, Ligotę, Panewniki na północy – te ostatnie to dawne odrębne miejscowości, które od 1924 roku stanowią dzielnice Katowic. Do 1954 roku większość historycznej ziemi pszczyńskiej (poza wspomnianymi dzielnicami Katowic) stanowiła jeden powiat ze stolicą w Pszczynie. W związku z rozpoczętą w 1951 roku rozbudową Tychów, które w 1955 roku liczyły już ponad 26 tysięcy mieszkańców, z dawnego powiatu pszczyńskiego wydzielono powiat tyski (utworzony 1 października 1954 roku), obejmujący północną część historycznej ziemi pszczyńskiej. Część tyska w przyspieszonym tempie podlegała procesom urbanizacji, podczas gdy część południowa, oddzielona szerokim pasmem lasów, zachowała charakter rolniczy. W połowie lat 70. XX wieku sytuacja się zmieniła, bo w dotychczasowych wiejskich gminach Miedźna (we wsi Wola) oraz Suszec wybudowano kopalnie węgla kamiennego. Kopalnię Krupiński w Suszcu oddano do eksploatacji w 1983 roku, a kopalnię Czeczott w Woli w 1985 roku (współcześnie w obu kopalniach zakończono wydobycie).

Lasy zajmują znaczną część obszaru ziemi pszczyńskiej, to kompleks Puszczy Pszczyńskiej. Do lat międzywojennych lasy te były własnością panów pszczyńskich (kolejno rody Promnitzów, Anhalt-Coethen, od 1846 roku Hochbergów), którzy słynęli z zamiłowania do myślistwa, z organizacji wielkich polowań, na które zapraszali m. in. cesarzy Niemiec. Wątki leśne, związane z zatrudnieniem miejscowej ludności do prac w puszczy i obsługi polowań, przeniknęły także do kultury ludowej, do folkloru. Poza gospodarką leśną panowie na Pszczynie prowadzili wzorową gospodarkę stawową, rolną, rozwijali hutnictwo żelaza, szkła oraz górnictwo, zakładali cegielnie. W drugiej połowie XIX wieku rozbudowali browar w Tychach. Ludność wsi pszczyńskich wcześnie zaczęła łączyć pracę na roli z pracą w książęcych hutach, kopalniach i innych zakładach. Przy książęcych kopalniach w Murckach i Kostuchnie powstały dobrze zaplanowane patronackie osiedla robotnicze. Pamięć o książętach pszczyńskich, o pracy w ich dobrach, w należących do nich kopalniach, hutach, w browarze –jest istotnym elementem pamięci zbiorowej mieszkańców tej ziemi (ludności o miejscowym rodowodzie).

W południowej, rolniczej części ziemi pszczyńskiej w niektórych wsiach (Miedźna, Grzawa, Łąka, Wisła Wielka) zachowały się długo duże, samowystarczalne gospodarstwa chłopskie. Tu także w połowie XIX wieku zamożni chłopi zaczęli budować wielkie murowane domy o sklepionych izbach, ze zdobionymi szczytami; w dekoracje te wkomponowany był zazwyczaj symbol Oka Opatrzności oraz data budowy domu. Niektóre z tych domów, wpisane do rejestru zabytków, zachowały się do współczesności[21]. W chłopskim budownictwie drewnianym zwracały uwagę ośmioboczne stodoły (w XVIII i na przełomie XVIII i XIX wieku budowali takie najbogatsi gospodarze); w terenie znaleźć je można było jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku. Współcześnie obejrzeć można takie obiekty (oraz inne drewniane) w dwóch skansenach: w Zagrodzie Wsi Pszczyńskiej w Pszczynie oraz w Górnośląskim Parku Etnograficznym w Chorzowie. Co ciekawe, poza ziemią pszczyńską stodoły ośmioboczne budowano także w okolicach Krakowa[22].

Na ziemi pszczyńskiej znajduje się kilka cennych drewnianych kościołów: w Grzawie (najstarszy z nich, z początku XVI wieku), w Miedźnej, Ćwiklicach, Łące, Wiśle Małej, w Bieruniu, Paniowach i Borowej Wsi (ten ostatni przeniesiony został z Przyszowic) oraz w Pielgrzymowicach. Niezwykła jest liczba kapliczek i rzeźbionych krzyży kamiennych, w tym zabytków z XVIII i początku XIX wieku. Zespół najstarszych krzyży z piaskowca, wykonanych w pierwszych latach XIX wieku, znajduje się we wschodniej części ziemi pszczyńskiej: w Bieruniu, Miedźnej, w tyskich dzielnicach Cielmice, Jaroszowice i Urbanowice (jeden podobny obiekt także w Mokrem, dzielnicy Mikołowa). Charakteryzuje je forma cokołów o łukowato wygiętych, obficie profilowanych zwieńczeniach oraz bogata treść ikonograficzna. Poza głównymi wyobrażeniami, czyli rzeźbą Chrystusa na krzyżu wieńczącym całość i Matki Bożej Bolesnej na froncie cokołu, w przypadku wielu obiektów kamieniarze wykuwali postaci świętych także na bocznych ściankach: z jednej strony figurę św. Jana Ewangelisty, a z drugiej strony albo patrona fundatora, albo postać setnika. Tego ostatniego rzeźbiarze-kamieniarze (może ten sam anonimowy twórca) przedstawiali jako świecką postać w kapeluszu lub zawoju na głowie, choć setnik to funkcja wojskowa[23].

Wieś Łąka (obecnie sołectwo w gminie Pszczyna) słynie z szczególnych obchodów dnia św. Mikołaja (to patron lokalnego kościoła). W niedzielę po 6 grudnia, a więc w dzień parafialnego odpustu, po wsi chodzą dziesięcioosobowe grupy przebierańców, odwiedzają domy, składają życzenia, a wszystko to według starego scenariusza. W grupach tych, zwanych bandami mikołajowymi, trzy osoby wcielają się w role ze sfery sacrum – to św. Mikołaj, biskup i ksiądz; odśpiewanie przez nich nabożnej dawnej pieśni o św. Mikołaju rozpoczyna obrzęd w odwiedzanym domu. Potem do akcji wkraczają przebierańcy należący do sfery profanum – to dwie kozy, dwa diabły, śmierć, baba i Żyd. Chodzynie po mikołajstwie przypisane jest młodym mężczyznom, kawalerom[24].

Z kolei w Bieruniu zawsze 14 lutego (niezależnie od tego, na jaki dzień tygodnia przypada ta data) odbywa się odpust w kościele św. Walentego, na który ściągają wierni z rozległej okolicy, żeby prosić świętego o pomoc dla chorych, zwłaszcza cierpiących na epilepsję. Ze względu na to, że w ostatnim ćwierćwieczu upowszechnił się w Polsce anglosaski wzorzec obchodzenia Walentynek jako dnia zakochanych, na straganach odpustowych w Bieruniu zaczęły dominować pierniki w kształcie serca z odpowiednimi sentencjami oraz różne sercokształtne upominki. Do nowych znaczeń kulturowych dopasowali się bieruńscy cukiernicy, którzy zaczęli wypiekać specjalnie na ten dzień ciastka w kształcie ust pokryte intensywnie czerwoną polewą.

Na ziemi pszczyńskiej zwraca uwagę zachowane bogactwo folkloru muzycznego i aktywność ruchu folklorystycznego, który po 1990 roku przeżywał prawdziwy renesans. W wielu wsiach powstały (lub rozwinęły dawną skromniejszą działalność) grupy śpiewacze, których ambicją stało się poszukiwanie dawnych pieśni i prezentowanie ich w swym repertuarze[25]. Przynosiło to zespołom uznanie i nagrody na różnych festiwalach i przeglądach folklorystycznych. Niektóre zespoły regionalne sięgały po formę widowiska teatralnego. Zespół Folklorystyczny „Bojszowianie” przygotował np. w 1995 roku spektakl zatytułowany „Narodziny chleba”, za który zdobył nagrody w różnych prezentacjach festiwalowych, w tym prestiżowy laur na Ogólnopolskim Sejmiku Teatrów Wsi Polskiej w Tarnogrodzie (w 1996 roku). Podobny sukces był udziałem Zespołu Folklorystycznego „Bierunianki”, który pokazał na scenie widowisko obrzędowe „Złote Gody". Pełny przegląd działających na ziemi pszczyńskiej zespołów regionalnych odbywa się w czasie Spotkań pod Brzymem[26] – to święto kultury ludowej, organizowane od 1976 roku przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Pszczyńskiej.

Większość zespołów regionalnych prezentuje na scenie strój ludowy wierny oryginalnym zestawom noszonym do niedawna przez kobiety z pszczyńskich wsi, niejednokrotnie są to komplety ubioru odziedziczone po matkach i babkach. Paradny strój mężatek wyróżnia biała haftowana chusta czepcowa, wiązana z tyłu głowy. Kobiece jakle zwracają uwagę bufiastymi główkami rękawów, zaprasowanymi w ostry kant. Sceniczne wersje strojów męskich albo bazują na elementach ubioru miejskiego, albo na rekonstrukcjach form XIX-wiecznych; te jako pierwszy wprowadził Zespół Regionalny „Pszczyna”, założony w 1960 roku przez Aleksandra Spyrę. Zbiory etnograficzne dokumentujące kulturę ludową ziemi pszczyńskiej gromadzi wspomniany skansen w Pszczynie oraz powstałe po 2000 roku muzea w Tychach i w Bieruniu (kolekcje posiadają także Muzeum Śląskie w Katowicach oraz Muzeum Górnośląskie w Bytomiu).

Przez kilka wieków aż do 1934 roku (kiedy to częściowe prawa miejskie otrzymały Tychy)[27] na ziemi pszczyńskiej były tylko trzy miasta: Pszczyna, Mikołów i Bieruń. W dwóch pierwszych miastach w XIX wieku znacząco wzrosła liczba ludności niemieckiej (w Pszczynie z racji jej funkcji administracyjnych, w Mikołowie z uwagi na rozwój przemysłu), a także Żydów. W plebiscycie w marcu 1921 roku we wspomnianych dwóch miastach przewagę zyskała strona niemiecka, jednak w pozostałych miejscowościach ludność zdecydowanie opowiedziała się za Polską. Kiedy w 1922 roku cała ziemia pszczyńska włączona została w granice Polski, wielu Niemców opuściło tę okolicę. Ślady ich dawnej obecności trwale zapisały się na cmentarzach; stare nagrobki z niemieckimi inskrypcjami znaleźć można zwłaszcza na nekropoliach ewangelickich, ale także na starych katolickich. Zachowane są również cmentarze żydowskie (w Pszczynie[28], Mikołowie i Bieruniu). Społeczności luterańskie najliczniejsze są w Pszczynie, Mikołowie, Orzeszu, Studzionce, Golasowicach. W przeszłości opiekę ludności protestanckiej zapewniali książęta pszczyńscy, którzy należeli do kościoła ewangelicko-augsburskiego. Ich konfesja nie zdejmowała z nich jednak obowiązków opiekuństwa nad społecznościami katolików mieszkających w ich włościach, więc jako patronowie wspierali finansowo budowę kościołów katolickich w wielu miejscowościach ziemi pszczyńskiej.

Ziemia raciborska, wodzisławska, rybnicka

Racibórz jest jednym z najstarszych miast śląskich; w źródłach notowany jest od XII wieku. Był stolicą księstwa, które w średniowieczu obejmowało bardzo rozległe tereny, łącznie z wyodrębnioną dopiero w XV wieku ziemią pszczyńską. Położony nad Odrą, u wylotu Bramy Morawskiej, korzystał na tym położeniu jako ośrodek handlowy. W 1846 roku zyskał połączenie kolejowe z Wrocławiem. Okolice Raciborza to tereny rolnicze o wysokiej kulturze agrotechnicznej. W zasobnych wsiach od końca XIX wieku dominowało już budownictwo murowane, z domami zwróconymi szczytami do drogi i charakterystycznymi bramami prowadzącymi w podwórza. We wsiach południowej części ziemi raciborskiej charakterystyczny jest również układ osadniczy: w centrum wsi gęsto zabudowana szeroka główna ulica tworzy nawsie, na końcu którego wznosi się kościół. Liczne na ziemi raciborskiej kapliczki domkowe datowane są w wielu przypadkach na XVIII wiek. Jeszcze liczniejsze są krzyże kamienne, wykonane z piaskowca, wiele z nich wyszło z raciborskiego warsztatu Franza (Františka) Kokeša (1850-1914), który swoimi dziełami mocno naznaczył pejzaż ziemi raciborskiej[29]. Drugi znany raciborski warsztat, w którym powstały liczne krzyże kamienne, to firma braci Billik[30].

W południowej części ziemi raciborskiej zaznaczają się wpływy morawskie, słychać to wyraźnie w miejscowym języku. Mieszkańców nazywa się Morawcami.

W kobiecym stroju ludowym (męski zaginął) charakterystyczna jest paradna wersja ubioru druhny, której głowę zdobi kwiecisty wianek, z doczepionymi z tyłu długimi wstęgami, różowymi lub czerwonymi. Białą bluzkę z krótkimi bufiastymi rękawami osłania kwiecista chustka z cienkiej wełenki, której końce krzyżowane są na piersiach. Fałdzistą spódnicę z przodu okrywa jasny jedwabny fartuch. Ta wersja stroju ma charakter ikoniczny, jest symbolem ziemi raciborskiej.

Ziemia raciborska znana jest z zachowanych ciekawych zwyczajów dorocznych. We wsiach raciborskich w ostatki wodzi się bera, czyli niedźwiedzia w kostiumie wykonanym ze słomianych powróseł (w przeszłości były to grochowiny). W Samborowicach od kilkunastu lat w obrzędzie występują dwa niedźwiedzie: duży Miś i mały Tanzber. Głównej postaci obrzędu towarzyszą grupy przebierańców, wśród nich m.in kuczer, pełniący rolę przewodnika niedźwiedzia, pani młoda, pan młody, małpice w przerażających maskach[31] itd. W Samborowicach obrzęd kończy się sądem nad Misiem i jego symbolicznym zabiciem – co oznacza unicestwienie zła, a zarazem koniec dokuczliwej zimy. Wodzenie niedźwiedzia poza Raciborskiem praktykowane jest także w Opolskiem oraz na ziemi gliwickiej, tarnogórskiej i lublinieckiej[32]. Nie jest natomiast znane na ziemi pszczyńskiej i cieszyńskiej.

W Wielkim Tygodniu (od Wielkiego Czwartku) z wielkopostnymi kołatkami i terkotkami chodzą klapacze, czyli grupki chłopców odwiedzających przydrożne krzyże, przy których się modlą. W niektórych wsiach, np. w Borucinie, do kłapania służą chłopcom tragaczyki (terkotki wmontowane w rodzaj taczki).

Ważnym obrzędem jest wielkanocny objazd pól – procesja konna organizowana w Poniedziałek Wielkanocny w Pietrowicach Wielkich, w Bieńkowicach, Sudole. Na czele procesji wiezione są symbole religijne, jako że jej podstawowym celem jest błaganie o opiekę boską i modlitwa o dobre urodzaje[33]. Ten procesyjny objazd pól nazywany jest rajtowaniem, ale używane jest też morawskie określenie za Bohem (motyw szukania na polach Zmartwychwstałego Jezusa)[34]. W Pietrowicach Wielkich procesja konna odwiedza położony na granicy pól tej miejscowości drewniany kościół św. Krzyża, gdzie dla uczestników odprawiane jest nabożeństwo. Na zakończenie obrzędu, podczas powrotu do wsi, odbywa się wyścig. W pietrowickich procesjach w przeszłości uczestniczyło konno ponad pięćdziesięciu miejscowych gospodarzy. Z biegiem lat zmniejszała się liczba uczestników, bo na wsi było coraz mniej koni, zastąpionych w pracach polowych przez traktory. Niektórzy gospodarze jednak specjalnie hodowali konie, żeby podtrzymać tradycję.

Warto przypomnieć, że w latach PRL organizowanie procesji należało do parafii, która musiała się starać o pozwolenie miejscowych władz[35]. Po 1990 roku nastąpiła zmiana, lokalne władze samorządowe zaczęły pomagać w organizacji procesji i aktywnie w nich uczestniczyć. Grono uczestników rozszerzyło się również o osoby i konie spoza środowiska lokalnego, bowiem w ostatnich latach na procesję przywożone są konie z profesjonalnych stadnin (czasem z odległych okolic), a dosiadający ich jeźdźcy występują w strojach dżokejów. Są także bryczki, przeznaczone dla dostojnych goście, np. biskupa. Mimo tych nowości niezmienny jest – i wierny tradycji – religijny aspekt uroczystości, o czym przypominają wiezione na czele konnego pochodu symbole: krzyż i figura Chrystusa Zmartwychwstałego. Do tej honorowej roli powoływani są najbardziej szanowani w społeczności gospodarze; w Pietrowicach Wielkich godność tę sprawują przez wiele lat te same osoby, a przywilej ten przechodzi z ojca na syna[36].

Wsie raciborskie słyną także z układanych na Boże Ciało dywanów kwietnych na całej trasie procesji. Zwyczaj ten ma tendencje do rozszerzania się na kolejne wsie i parafie. Sprzyja temu m. in. pozytywny przekaz w mediach, liczne relacje o zwyczaju oraz fotoreportaże.

W charakterystyce ziemi raciborskiej nie może zabraknąć wzmianki o pozostałościach dawnych wielkich fortun ziemiańskich, jakimi są pałace położone na obrzeżach niektórych wsi. Jedne, zachowane w dobrym stanie, służą celom publicznym, jak dawny pałac Lichnowskich w Krzyżanowicach[37], inne można oglądać w stanie ruiny, jak pałace w Tworkowie czy w Łubowicach. Ten ostatni obiekt znany jest jako miejsce urodzenia poety Josepha von Eichendorffa. Najokazalszy jest kompleks pałacowy w Krowiarkach (gmina Pietrowice Wielkie), niegdyś własność rodu Strachwitzów. Opowieści o dawnych właścicielach wspaniałych budynków przeniknęły do miejscowego folkloru.

Do dawnego księstwa raciborskiego należały tereny, które określa się nazwą ziemi wodzisławskiej. Jej obszar wyodrębnił się z końcem XV wieku jako Wodzisławskie Państwo Stanowe. Położone w dolinie Olzy i Odry miejscowości kulturowo bliskie są wsiom raciborskim (łączy je charakter gospodarki rolnej), ale przez wieki otwarte były także na wpływy ze strony Śląska Opawskiego i Moraw. Cennymi zabytkami architektury drewnianej na terenie ziemi wodzisławskiej są kościoły w Łaziskach i w Gołkowicach. Świątynia w Łaziskach datowana jest na koniec XV wieku, a polichromie zdobiące jej wnętrze pochodzą z 1510 roku. Kościół w Gołkowicach jest znacznie młodszy, zbudowano go w XIX wieku. Natomiast drewniana świątynia z XVI wieku z Syryni została w 1938 roku przeniesiona do Katowic do parku Kościuszki. Wspomniana Syrynia wyróżnia się kultywowanym od XVII wieku (co potwierdzają dokumenty) zwyczajem określanym jako procesje pacholcze: to procesje panien i kawalerów w wieku od 14 do 18 lat, wyruszające w poniedziałek wielkanocny po południu do krzyży przydrożnych. Wcześniej, już w nocy, biegają od domu do domu kompanicy, budząc krzykiem mieszkańców i zbierając datki na ustalany co roku zacny cel (czasem urządzają przy okazji śmigus). Młodzież pacholcza demokratycznie wybiera zarząd i wójta (przewodniczącego) procesji i uchwala, na jakie cele zostaną przeznaczone zebrane przez kompaników pieniądze (np. na odnowienie ogrodzeń przy krzyżach przydrożnych czy chorągwi pacholczych). Procesje do krzyży odbywają się w kolejne niedziele aż do Zielonych Świątków[38].

Z rozległego obszaru dawnej ziemi raciborskiej administracja pruska w 1818 roku wydzieliła powiat rybnicki, w jego granicach znalazły się także ziemie dawnego Wodzisławskiego Państwa Stanowego. Miejscowości na terenie utworzonego powiatu rybnickiego w kolejnych dekadach XIX wieku zaczęły się zmieniać pod wpływem eksploatacji złóż węgla. Powstające kopalnie (w Pszowie, Radlinie, Rydułtowach, Jankowicach, Czerwionce) dały zatrudnienie mężczyznom z okolicznych wsi, które z rolniczych przekształcały się w robotnicze. Przy kopalniach budowano osiedla patronackie, niektóre z nich współcześnie mają status zespołów zabytkowych o wybitnych walorach architektonicznych, jak np. osiedla w Czerwionce czy w Radlinie. Kilka dekad później, w latach 70. XX wieku, wybudowano nowe kopalnie wokół Jastrzębia Zdroju i Żor, które dały pracę wielu mieszkańcom okolicznych wsi. Natomiast wsie raciborskie zachowały swój rolniczy charakter.

Podkreślić trzeba odmienne losy poszczególnych części dawnej rozległej ziemi raciborskiej w latach międzywojennych. Po plebiscycie przeprowadzonym w 1921 roku Racibórz wraz z większą częścią powiatu raciborskiego w 1922 roku znalazł się w państwie niemieckim. Mieszkańcy tego terenu deklarowali różną tożsamość: niemiecką, polską, ale także morawską (w miejscowościach na południu, w okolicy Krzanowic). Powiat rybnicki (wraz z ziemią wodzisławską) znalazł się w granicach odrodzonej Polski, włączono do niego wschodnią, przyznaną Polsce, część powiatu raciborskiego. Po 1945 roku cały powiat raciborski znalazł się w Polsce. Część mieszkających tu niemieckich rodzin wyjechała na zachód, ale część pozostała, czując się na ziemi raciborskiej „u siebie”, mimo doznawanych w tamtych czasach szykan. Współcześnie w wielu miejscowościach działają koła Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców Województwa Śląskiego i inne organizacje mniejszości niemieckiej. Po 1990 roku wyraźniej zaznaczają swoją tożsamość Morawcy ze wsi na południu powiatu raciborskiego. Co ciekawe, dzięki otwarciu granic Racibórz stał się naturalnym centrum kulturalnym i handlowym dla mieszkańców wiosek po stronie czeskiej, którzy w weekendy chętnie przyjeżdżają do polskiego miasta na zakupy i na obiad w wybranej restauracji na raciborskim rynku. Z wiosek Pišt’ i Hat’ przychodzą także na polską stronę pielgrzymi na odprawiane w maju uroczystości odpustowe w kościółku św. Urbana, położonym w polach koło Tworkowa, blisko granicy[39].

Dla życia religijnego (a także gospodarki) mieszkańców omawianego terenu przez kilka wieków ważny był wpływ klasztoru cysterskiego w Rudach. Po sekularyzacji przeprowadzonej w 1810 roku dzieje tego zakonu przetrwały tylko w opowieściach; pozostały budynki, które po renowacji (odbudowa i prace konserwatorskie trwały długie lata) są przedmiotem dumy mieszkańców. Ponadto materialne ślady dawnej działalności cysterskiej widać w przestrzeni – to sposób zagospodarowania okolicznych lasów oraz zachowana sieć stawów. Ważnym miejscem kultu jest bazylika w Pszowie, z otoczonym czcią wizerunkiem Maryi, znanym jako Matka Boża Uśmiechnięta; ponadto jako miejsce pielgrzymkowe słynie pszowska Kalwaria. Natomiast w sąsiedztwie Rybnika, w Jankowicach, w leśnej kotlinie nad źródłem, zwanym Studzienką, na początku XX wieku powstało leśne sanktuarium związane z legendą księdza Walentego, który zginął w XV wieku z rąk husytów. Miejsce to, rozwijane przez lata i wzbogacane o nowe obiekty, stało się celem pielgrzymek. Z historią księdza Walentego wiązane są także początki miejscowego kościoła Bożego Ciała – drewnianą świątynię wzniesiono około 1670 roku na rzadko stosowanym planie krzyża greckiego[40]. Jankowicki kościół wraz ze Studzienką w 2002 roku został oficjalnie uznany za sanktuarium Bożego Ciała. Drewniane kościoły znajdują się także w innych miejscowościach ziemi rybnickiej: w Bełku, w Ligocie (dzielnica Rybnika, kościół przeniesiony z Boguszowic), w Wielopolu (dzielnica Rybnika, kościół przeniesiony z Gierałtowic).

Tradycje kulturowe omawianej ziemi dokumentują muzea miejskie w Raciborzu, Rybniku, Wodzisławiu oraz w Żorach. Cenne zbiory etnograficzne posiada muzeum raciborskie, rybnicka placówka w ramach jednej ze swoich specjalizacji stworzyła znaczącą kolekcję dotyczącą dziejów lokalnego rzemiosła. Muzeum w Żorach poza kolekcją dotyczącą lokalnej historii i tradycji kultury ludowej posiada także zbiory afrykanistyczne.

Po dawnych żydowskich mieszkańcach tej ziemi pozostały skromne ślady. W Rybniku na miejscu dawnego żydowskiego cmentarza jest skwer; kilka odnalezionych macew, wykorzystywanych wcześniej jako płyty chodnikowe, trafiło do zbiorów miejscowego muzeum[41]. W Wodzisławiu, gdzie znajdował się najstarszy kirkut na omawianym obszarze, założony z końcem XVII wieku, przez jego teren poprowadzono drogę krajową nr 7. W Raciborzu z cmentarza żydowskiego pozostało tylko ogrodzone miejsce ze starym drzewostanem[42]. Jedynie w Żorach zachował się kirkut, ocalało na nim 45 nagrobków, pewna ilość uszkodzonych macew leży złożona na stosie[43].

Ziemia gliwicka

Na zachód i północ od wielkomiejskich Gliwic rozciąga się rolnicza i lesista kraina, w której znaleźć można wiele wiejskich kościołów drewnianych: w Sierotach, Sierakowicach, Rachowicach, Rudzińcu, Poniszowicach, Zacharzowicach, Bojszowie, Smolnicy, Wilczy, Żernicy, w Ostropie i w samych Gliwicach przy Cmentarzu Starokozielskim. Prace konserwatorskie prowadzone w nich w ciągu ostatniego ćwierćwiecza przyniosły odkrycia wartościowych polichromii (w Sierakowicach, Rudzińcu, Żernicy, Ostropie). Kościoły te świadczą o mistrzostwie dawnych miejscowych cieśli, niektórzy znani są z nazwiska. Poza kościołami można jeszcze znaleźć w terenie kilka unikatowych zabytków architektury drewnianej takie, jak: zrębowy spichlerz plebański w Przyszowicach, wolnostojąca dzwonnica w Paczynie (jako pozostałość po dawnej świątyni drewnianej towarzyszy obecnemu murowanemu kościołowi), domkowa kapliczka drewniana z figurą św. Jana Nepomucena w Sierakowicach.

W niektórych wsiach gliwickich znaleźć można jeszcze resztki starego, murowanego budownictwa chłopskiego, ale są to nieliczne relikty, bo procesy modernizacji w ostatnich dziesięcioleciach zmieniły pejzaż wsi. W wielu miejscowościach natomiast w sąsiedztwie zabudowy wiejskiej widnieją okazałe budynki dawnych pałaców, w otoczeniu parków, z pozostałościami monumentalnych zabudowań gospodarczych. Do najbardziej znanych należy kompleks w Pławniowicach (dawny majątek Ballestremów), ale jest wiele innych pałaców: w Sośnicowicach, Rudzińcu, Bycinie, Wielowsi, Łubiu (dawna siedziba rodu Baildonów), Przyszowicach, Wilczy, a także zamek w Toszku. Co ciekawe, majątki ziemskie i pałace w różnych dziejowych momentach należały do arystokratycznych rodów nie tylko niemieckich, w historii podgliwickich włości znaleźć można także włoskie nazwisko Colonna (Toszek, Bycina), hiszpańskie de Verdugo (Wielowieś), czy szkockie Baildon (Łubie). Pławniowicki hrabia von Ballestrem swój ród wywodził z Piemontu. Ballestremowie bardzo dobrze zapisali się w pamięci zbiorowej mieszkańców ze względu na wyjątkowe działania prospołeczne, opiekuńcze, charytatywne (budowa licznych osiedli robotniczych, dobrze zaprojektowanych zarówno architektonicznie, jak i pod względem programów społecznych, fundacje kościołów itp.).

Jeśli chodzi o zwyczaje i obrzędy zachowane współcześnie we wsiach gliwickich, miejscowości te znane są z wodzenia bera, czyli niedźwiedzia, w ostatnie dni karnawału. Należą pod tym względem do rozległego obszaru, na którym występuje wspomniany obrzęd (poza gliwicką to także ziemie raciborska, opolska, tarnogórska, lubliniecka). Charakterystyczne są lokalne modyfikacje składu postaci w grupach występujących w różnych wsiach, np. w Świbiu, gdzie obrzęd zwany jest combrem, w grupie przebierańców pojawia się kamela, czyli wielbłąd, w Łubiu i Kopienicy bocian[44]. Skład postaci i ich przebrania zależą od pomysłowości angażujących się w obrzęd uczestników. Są nimi przede wszystkim młodzi mężczyźni, ale w ostatnich latach w grupach przebierańców zaczęły się pojawiać dziewczęta, wcielające się np. w role Cyganek[45]. Wszędzie na zakończenie wodzenia niedźwiedzia urządza się zabawy.

Wsie gliwickie słyną z wykonywanych tu artystycznych wielkanocnych kroszonek, głównie techniką rytowniczą. Tutejsze kroszonkarki od wielu lat zdobywają nagrody w konkursach na najpiękniej zdobione wielkanocne jajka, organizowane przez muzea w Gliwicach i Bytomiu. W obrzędowości związanej z Wielkanocą ważne miejsce zajmują procesje konne, organizowane w Poniedziałek Wielkanocny w Ostropie i Żernicy (obecnie dzielnice Gliwic). Są one przedmiotem dumy mieszkańców tych wsi.

Wspomnieć należy o wsi Schönwald (w gwarze mieszkańców sąsiednich wsi: Szywołd) położonej w sąsiedztwie Gliwic, którą do 1945 roku zamieszkiwała ludność tworząca enklawę kulturową, posługująca się dialektem, który językoznawcy określali jako stary język niemiecki z okolic południowej Hesji (nie rozumieli go posługujący się literackim językiem niemieckim mieszkańcy Gliwic)[46]. Odmienny, specyficzny tylko dla tej jednej miejscowości był strój ludowy[47]. Podziw dla swojego kunsztu budziły szywołdzkie hafciarki. W 1945 roku szywołdzianie musieli opuścić swoją wieś. Dzisiaj miejscowość nosi nazwę Bojków i jest dzielnicą Gliwic. Podczas gdy w latach PRL najchętniej przemilczano istnienie do 1945 roku wspomnianej enklawy kulturowej, to w ostatnich latach przywraca się pamięć o niej. Ważną rolę odegrała zorganizowana w 2013 roku w Muzeum w Gliwicach wystawa „Schönwald – wieś z przeszłości” i towarzysząca jej publikacja[48]. W samej wsi zamontowano tablice z informacjami o dawnych szywołdzianach, co istotne – z uzupełnieniem w postaci infografiki pokazującej, skąd w 1945 roku przybyli nowi mieszkańcy Bojkowa. Oba zestawy wiadomości ważne są dla współczesnych mieszkańców wsi, dla ich tożsamości.

Przed 1939 rokiem wsie gliwickie zamieszkiwała ludność w przewadze mówiąca po polsku (po śląsku), natomiast miasta – Gliwice, Pyskowice, Toszek, także małe Sośnicowice – były wielokulturowe. W dużych miastach wśród mieszkańców przeważali Niemcy (w różnych proporcjach w zależności od miasta), liczni byli Żydzi, w większości identyfikujący się zresztą z kulturą niemiecką. W Gliwicach przemysłowcy i kupcy żydowskiego pochodzenia należeli do elity miasta. Po żydowskich mieszkańcach wspomnianych miast pozostały kirkuty, najokazalszy w Gliwicach[49], z zachowanym domem przedpogrzebowym (obecnie oddział Muzeum w Gliwicach ze stałą wystawą poświęconą Żydom górnośląskim), w Sośnicowicach tylko jego ślad z kilkoma fragmentami macew, w Toszku zachowało się osiem nagrobków, na kirkucie w Pyskowicach około 200. Ciekawym przykładem wielokulturowości jest rolnicza miejscowość Wielowieś, położona na północ od Pyskowic. Pod koniec XVII wieku osiedliła się tu grupa Żydów. Ich potomkowie w XVIII wieku wybudowali w Wielowsi murowaną synagogę. Świątynia przetrwała tzw. noc kryształową (zostało tylko zdemontowane kopulaste przykrycie wieżyczki), w czasie II wojny światowej służyła za magazyn. Budynek stoi do dziś. Za wsią znajduje się kirkut, na którym zachował się m.in. nagrobek Jonatana Blocha, założyciela wielowiejskiej gminy żydowskiej, z 1722 roku.

Gliwickie w latach międzywojennych należało do Niemiec.

Tradycje kulturowe ziemi gliwickiej dokumentują Muzeum w Gliwicach (posiada kilka oddziałów) oraz powstałe w 2003 roku Muzeum Miejskie w Pyskowicach.

Ziemia bytomska. Górzanie

Obszar określany jako ziemia bytomska w średniowieczu był terytorium księstwa bytomskiego, ale wskutek skomplikowanej historii kolejnych przekształceń (zakupów, zastawów, nadania praw dziedzicznych) – od XVII wieku miał charakter państwa stanowego należącego do rodu Henckel von Donnersmarck. Bytomskie państwo stanowe rozciągało się od Georgenbergu (obecnie Miasteczko Śląskie) na północy po Kochłowice na południu. Na mapie z tzw. Atlasu Hommana z 1752 roku zaznaczono kilka miejscowości leżących na tym obszarze: wspomniany już Georgenberg, Tarnowskie Góry, Radzionków, Bytom, Łagiewniki, Mikulczyce, Kochłowice i Makoszowy.

Mieszkańców omawianego obszaru nazwano Górzanami – od słowa „gory”, „góry”, które oznaczało kiedyś kopalnie, w czasach, gdy nie było jeszcze górnictwa węglowego, ale wydobywano już na tym terenie cenne metale.

Okolice Tarnowskich Gór to teren starego górnictwa kruszców, wydobywano tu galenę – rudę ołowiu z domieszką srebra. Pokłady tego kruszcu eksploatowano nie tylko w bezpośrednim sąsiedztwie Tarnowskich Gór, które w tym kontekście wymieniane są najczęściej, ale także w okolicy dzisiejszego Miasteczka (w XVI wieku), również na południe od Tarnowskich Gór w Piekarach Rudnych, a od końca XVIII w Bobrownikach Śląskich. Po wyczerpaniu się złóż srebronośnej galeny rozpoczęto eksploatację rud cynku (galmanu) – największa kopalnia galmanu (odkrywkowa) powstała w 1811 roku w Szarleju (Piekary Śląskie), działała do końca XIX wieku. Warto podkreślić te fakty, aby zrozumieć specyfikę ziemi bytomskiej, zwłaszcza jej północnego fragmentu. Znacząca część mieszkańców tamtejszych osad w przeszłości żyła z pracy we wspomnianych kopalniach kruszców, zaś krajobraz okolicy do dziś nosi widoczne ślady głębokiego rycia w ziemi (np. obszar między Bytomiem, Piekarami a Radzionkowem, gdzie pracowała odkrywkowa kopalnia Szarlej). Po odkryciu złóż węgla kamiennego wokół Bytomia zaczęły powstawać kopalnie eksploatujące ten surowiec – i kolejne osiedla robotnicze budowane dla rodzin górników.

Rozwijający się wielki przemysł powodował zatem rozrastanie się na przełomie XIX i XX wieku miast oraz osiedli robotniczych. Wiele dawnych wsi przekształciło się w osady robotniczo-chłopskie ze specyficzną dla nich kulturą, w której mieszały się pozostałości tradycji chłopskich z elementami kultury grup zawodowych, w tym górniczej. Obok istniały jednak wsie, w których utrzymywały się zasobne gospodarstwa rolne, a rodziny pozostawały wierne tradycjom śląskiej kultury ludowej.

Przykładem takiej wsi może być Dąbrówka Wielka (dziś dzielnica Piekar Śląskich), gdzie najdłużej zachował się strój ludowy, zarówno kobiecy, jak i męski. Jego żywotności sprzyjały rolnicze zajęcia mieszkańców Dąbrówki (słynącej m. in. z uprawy kapusty). W rodzinach rolników, zwłaszcza zamożnych, za punkt honoru uważano bowiem wierność tradycjom, sprzyjało to trwałości wielu elementów kultury ludowej, żywotności folkloru, zwyczajów i obrzędów. Długo kultywowano tu zatem np. topienie Marzanny, chodzenie z goikiem, rygorystycznie przestrzegano ceremoniału obchodzenia świąt kościelnych. Dlatego do dziś można w Dąbrówce oglądać w święto Bożego Ciała procesje, w których obrazy i figury niosą kobiety ubrane w autentyczne stroje ludowe, odziedziczone po matkach i babkach, a mężczyźni w kamzolach i jelyniokach niosą baldachim nad księdzem z Najświętszym Sakramentem.

W okolicach Bytomia i Piekar Śląskich wykształciła się atrakcyjna wizualnie wersja stroju ludowego, zwanego rozbarskim – od nazwy dawnej wsi Rozbark, obecnie dzielnicy Bytomia. Kulturową ikoną stał się strój dziewczęcy z białą bluzką o bufiastych rękawach, czerwonym sukiennym gorsetem i wieńcem galandą ze sztucznych kwiatów. Mężatki do uroczystego stroju wiążą na głowach chustki purpurki z węzłem nad karkiem – to niemal symbol stroju rozbarskiego. Charakterystyczna jest też dla niego długość kiecek – do kostek – oraz obfitość spódnic nadających kobiecym sylwetkom becaty, czyli kopiasty kształt, do czego przyczynia się także luźny, szeroki w biodrach krój jakli oraz sposób noszenia chust. Kobiety ubrane po rozbarsku, w chustkach purpurkach, w latach międzywojennych zyskały określenie „Matki Polki” (gwarowo mówiło się: ubrano na Matka Polka). Podkreślało to symboliczną wartość stroju, w którym podczas różnych uroczystościach państwowych, patriotycznych i religijnych występowały żony ważnych urzędników, naczelników gmin, choć na co dzień nosiły się po miejsku.

Ceremonialne zastosowanie stroju rozbarskiego jest trwale związane z oprawą pielgrzymek odbywanych do sanktuarium maryjnego w Piekarach Śląskich. Od dziesięcioleci zorganizowane grupy pielgrzymkowe starają się o godną prezencję w czasie tutejszych uroczystości religijnych, więc czoło procesji wywodzących się z pobliskich miejscowości z reguły stanowią osoby w paradnych strojach ludowych, w tym przypadku rozbarskich. Wzorzec pielgrzymowania z taką oprawą wizualną – oczywisty dla mieszkańców Radzionkowa, Dąbrówki Wielkiej, Kozłowej Góry, Lipin itp. – służył i służy żywotności stroju ludowego traktowanego jako strój uroczysty, niezbędny przy takich okazjach. W razie znacznego stopnia zużycia oryginalnych części stroju dziedziczonych po babkach i dziadkach, szyte są repliki z współczesnych tkanin.

Sanktuarium maryjne w Piekarach Śląskich ma wielkie, symboliczne znaczenie nie tylko dla obszaru ziemi bytomskiej, ale dla całego Górnego Śląska. Kalendarz uroczystych obchodów świąt maryjnych jest w zasadzie ustalony od dawna, ale pojawiają się w nim elementy nowe, bądź przywrócone po długiej przerwie, jak np. organizowane 14 sierpnia, w wigilię święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, misterium procesji pogrzebowej z figurą Matki Bożej Zaśniętej[50].

Północna część omawianego obszaru to dzisiejszy powiat tarnogórski. We wsiach położonych na zachód od Tarnowskich Gór wiele jest dobrze prosperujących gospodarstw rolnych. Na tym terenie do charakterystycznych obrzędów dorocznych należy ostatkowe wodzenie niedźwiedzia (we wsiach Miedary, Wojska, Połomia)[51], które ma podobny przebieg, jak we wsiach gliwickich. To w zasadzie ten sam scenariusz na wspólnym, gliwicko-tarnogórskim obszarze występowania, z naturalnymi różnicami dotyczącymi składu przebranych postaci i ich kostiumów, co wynika z indywidualnej inwencji uczestników.

W latach międzywojennych Bytom należał do Niemiec, ale Tarnowskie Góry, Piekary (nazwa Piekary Śląskie od 1935 roku), Dąbrówka Wielka, Kozłowa Góra, Siemianowice, Królewska Huta (obecnie Chorzów) – do Polski. Przy drogach prowadzących z tych miejscowości do Bytomia, przeciętych w 1922 roku granicą państw, wybudowano charakterystyczne „zollamty”, czyli budynki posterunków granicznych i celnych, które długo po 1945 roku przypominały, gdzie przebiegała międzywojenna granica polsko-niemiecka. Niektóre z tych budynków zachowały się do współczesności, inne wyburzono przy przebudowie i poszerzaniu dróg.

W świadomości mieszkańców ziemi bytomskiej ważna jest pamięć o rodzie Henckel von Donnersmarck, którzy od XVII wieku byli panami bytomskiego państwa stanowego[52], a zwłaszcza o tych przedstawicielach rodu, którzy wybudowali swoje rezydencje w kilku miejscowościach w okolicy Tarnowskich Gór (Świerklaniec, Nakło, Repty, Brynek). Opowieści o tych pałacach, ich spaleniu przez żołnierzy radzieckich w 1945 roku (spalono Świerklaniec i Repty, obiekty w Nakle i Brynku ocalały) oraz późniejszej grabieży mienia – to istotna część historii tej ziemi, która poprzez ustny przekaz uległa folkloryzacji. Dobra pamięć o Donnersmarckach wśród miejscowej ludności zachowała się także dlatego, że przedstawiciele tego rodu finansowali budowę lokalnych kościołów, np. w Bobrownikach czy w Nakle Śląskim (w Nakle 90 % funduszy na budowę świątyni przekazał hrabia Łazarz IV Henckel von Donnersmarck; obok kościoła kazał wznieść mauzoleum, w którym został pochowany). Do legendy przeszła również przedstawicielka innego rodu bogatych przemysłowców, Ewa von Tiele-Winckler, zwana matką Ewą. Jako luterańska diakonisa założyła w 1890 roku w Miechowicach (obecnie dzielnica Bytomia) ośrodek charytatywny pod nazwą Ostoja Pokoju. Nieformalne, prywatne narracje dotyczące hrabiów Henckel von Donnersmarck czy Tiele-Wincklerów (podobnie jak o Ballestremach na ziemi gliwickiej) były tym ważniejsze dla zbiorowej pamięci mieszkańców ziemi bytomskiej, że w latach PRL w oficjalnym przekazie rody niemieckich potentatów przemysłowych i ziemskich przedstawiano w negatywnym świetle. Ideologia zaciemniała obiektywną ocenę. Natomiast w ludzkiej pamięci obraz ten był inny. Istotnym elementem oceny było oburzenie, z jakim opowiadano o rosyjskich podpaleniach i grabieżach dokonywanych w pańskich majątkach, np. o zniszczeniu „Małego Wersalu”, jak nazywano pałac w Świerklańcu.

Bogate zbiory etnograficzne dokumentujące tradycje kultury ludowej ziemi bytomskiej posiada Muzeum Górnośląskie w Bytomiu, część z nich jest w stałej ekspozycji. Podobnie jest w Muzeum Śląskim w Katowicach. Ważnym uzupełnieniem są prezentacje w Górnośląskim Parku Etnograficznym w Chorzowie. Liczące się kolekcje zgromadziło Muzeum w Tarnowskich Górach. Wiedzę o historii górnictwa kruszców w tym mieście upowszechnia Zabytkowa Kopalnia Srebra. Dużym zainteresowaniem zwiedzających cieszy się prywatne Muzeum Chleba w Radzionkowie.

Ziemia lubliniecka

Na północ od Tarnowskich Gór i Miasteczka Śląskiego rozciąga się wielki obszar leśny, za którym rozłożyły się wokół Lublińca wsie z cennymi zabytkami drewnianego budownictwa. To przede wszystkim kościoły drewniane, m.in. w Koszęcinie, Cieszowej, Boronowie, w Woźnikach, w Bruśku, ponadto znaleźć można drewnianą dzwonnicę przy kościele w Sadowie, a w Cieszowej także drewniany spichlerz, pozostałość po zabudowaniach folwarku. Drewniany kościół znajduje się również w samym Lublińcu. Zasoby architektury drewnianej tego terenu uzupełnia kościół w Miasteczku Śląskim, które leży w sąsiednim powiecie tarnogórskim, na ziemi bytomskiej.

Najlepiej znaną miejscowością ziemi lublinieckiej jest Koszęcin – tu w pałacu, należącym od początku XIX wieku do 1945 roku do rodu Hohenlohe-Ingelfingen, mieści się siedziba Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Poza działalnością artystyczną ZPiT Śląsk prowadzi także działalność edukacyjną, dzięki czemu do Koszęcina przyjeżdżają liczne grupy dzieci, młodzieży i dorosłych po wiedzę z zakresu folkloru regionu. Tu od wielu lat odbywa się także finał Regionalnego Przeglądu Pieśni „Śląskie Śpiewanie” im. Adolfa Dygacza (w 2021 roku miała miejsce XXVII edycja). Prof. Adolf Dygacz, badacz folkloru muzycznego, pochodzący z okolic Lublińca (zmarły w 2004 roku), przez lata eksplorował ten teren, zebrał wiele pieśni śpiewanych w tutejszych wsiach.

Tradycje kultury ludowej opisywanego terenu nie są jeszcze w pełni zbadane i opisane. Najbogatszą wiedzę na ten temat ma Jan Myrcik, kolekcjoner, założyciel prywatnej izby regionalnej w Koszęcinie. W ostatnich latach prowadzone były w Lublinieckiem badania nad obrzędowością doroczną, dzięki czemu udokumentowane zostało m. in. ostatkowe wodzenie niedźwiedzia[53]. Jak pisze Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko, kilku- lub kilkunastoosobowe grupy uczestników obrzędu tworzą głównie młodzi mężczyźni, ale zdarza się wyłom w tej tradycji, np. w Kochcicach wędrują członkinie Koła Gospodyń Wiejskich[54]. W miejscowościach Mochała, Hadra i Chwostek ostatkowych przebierańców nazywa się dziadami, w Kochcicach Murzynami (bo w grupie zawsze był Murzyn), w Kochanowicach, Ostrowie, Lubockiem – niedźwiedziami[55]. Kostiumy niedźwiedzi nie są tu w pełni słomiane, do ich wykonania używane jest także sztuczne futro, ale przy założeniu, że jakieś elementy słomiane są niezbędne. W grupach tych poza niedźwiedziem występują także: dziad, kominiarz, baba, Żyd, Cyganka, młoda para, poganiacz, leśniczy.

Mieszkańcy lublinieckich wsi wyraźnie określają swoją śląskość, która służy do odróżnienia od sąsiadów z położonych za Liswartą wsi częstochowskich. Zasłużoną postacią, zarazem ikoniczną dla tej ziemi, był Józef Lompa (1797-1863) – poeta, pisarz, publicysta, etnograf, a przede wszystkim „budziciel ducha polskiego”. Przez 30 lat był nauczycielem w Lubszy (obecnie gmina Woźniki) oraz organistą. Napisał m. in. „Krótki rys jeografii Szląska dla nauki początkowej” (1847), zbierał pieśni śląskie, przysłowia, spisał blisko 200 baśni i legend śląskich. Zmarł w Woźnikach i tam na cmentarzu przy drewnianym kościele św. Walentego znajduje się jego grób, a w centrum miasta pomnik.

Lubliniec, stolica powiatu, był w przeszłości miastem wielokulturowym. Mieszkali tu Polacy, Niemcy i Żydzi. W tej ostatniej grupie byli także dziadkowie Edyty Stein; przyszła święta w dzieciństwie spędzała u nich, w Lublińcu, wakacje. Tu także jej dziadkowie spoczęli na cmentarzu żydowskim. Po 1945 roku kirkut został zdewastowany, uratowane ostatnie macewy tworzą lapidarium. W 2009 roku otwarte zostało muzeum poświęcone pamięci Edyty Stein, ulokowane w domu należącym kiedyś do jej rodziny.

W historii społeczności żydowskiej na ziemi lublinieckiej w szczególny sposób zapisała się wieś Cieszowa (w gminie Koszęcin). Żydzi mieszkali w niej co najmniej od XVIII wieku (niektórzy twierdzą, że wcześniej). Około 1741 r. w Cieszowej wybudowano drewnianą synagogę. Obok niej stał dom rabina, w którym mieściła się także szkoła żydowska[56]. Ponieważ na początku XX wieku w Cieszowej nie było już Żydów, w 1911 roku synagoga została rozebrana. Po dawnych mieszkańcach wyznania mojżeszowego został we wsi tylko kirkut usytuowany w polach poza wsią.

Miasta. Wielkomiejskie centra i familoki

Industrializacja Górnego Śląska spowodowała w XIX wieku gwałtowny rozwój miast. Powstawały nowe miasta, jak Katowice, Królewska Huta (obecnie Chorzów), Nowy Bytom (obecnie dzielnica Rudy Śląskiej), Zabrze; przebudowie i rozbudowie w nowym architektonicznym stylu ulegały stare grody, jak Bytom, Gliwice. W bogatych kamienicach wznoszonych przy głównych ulicach mieszkały rodziny przedsiębiorców, kupców, zamożnych rzemieślników, urzędników. Robotnicy osiedlali się w dzielnicach budowanych w pobliżu kopalń i hut. Miasta były wielokulturowe, przy czym do pierwszych lat XX wieku podział na ludność niemiecką i ludność polską w znacznym stopniu pokrywał się z podziałem według statusu ekonomicznego. Do zamożnej elity nie wchodziło się bez znajomości języka niemieckiego. O bogactwie rodzin tworzących elity świadczyły nie tylko kamienice budowane na ich potrzeby, ale także okazałe nagrobki powstające na cmentarzach, np. pełne przepychu grobowce rodzinne na nekropoliach Bytomia – na katolickim cmentarzu Mater Dolorosa i na położonym po drugiej stronie tej samej ulicy cmentarzu żydowskim.

Zbiorowości miejskie są przedmiotem badań socjologów i historyków. W obszarze zainteresowań etnograficznych mieszczą się głównie społeczności starych osiedli robotniczych, czyli familoków. Niektóre osiedla robotnicze budowano według projektów dobrych architektów i z przemyślanym programem funkcjonalnym, jak np. osiedle Nikiszowiec wg projektu Emila i Georga Zillmannów czy dwa osiedle projektowane przez Hansa Poellnitza z polecenia hrabiego Ballestrema: w Rokitnicy (obecnie dzielnica Zabrza) oraz w Rudzie Śląskiej przy ulicy Wolności/Kościelnej. Obok takich wzorowych rozwiązań powstawały skupiska familoków o niskim standardzie mieszkań. W dzielnicach robotniczych tworzyły się zazwyczaj zwarte społeczności powiązane również wspólnym miejscem pracy ojców rodzin (kopalnia, huta).

W miastach aglomeracji górnośląskiej, w przestrzeniach centralnych oraz w dzielnicach, liczne są pomniki i tablice upamiętniające bohaterów powstań śląskich; wspomniane pomniki stanowią element identyfikacji wizualnej miast (np. tzw. Powstańcze Skrzydła w Katowicach, podobnie pomnik Wojciecha Korfantego). Historia powstań to istotny element tożsamości mieszkańców. Ważną rolę odgrywa utworzone w 2012, a otwarte w 2014 roku Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach.

Ziemie małopolskie

Na wschodnią część województwa śląskiego składają się ziemie małopolskie o różnej historii i różnych tradycjach kulturowych, włączając w to zasoby wartości związanych z kulturą ludową. Na południu są to tereny górskie i podgórskie, które od rozbiorów do 1918 roku znajdowały się w granicach Austrii, zaś pas ziem ciągnących się na północ od ujścia Przemszy do Wisły (po wschodniej stronie Przemszy i Brynicy) to tereny dawnego zaboru rosyjskiego. Dawna przynależność do różnych zaborczych państw jest jednym z elementów wpływających na obraz kulturowy poszczególnych ziem – bo różne były systemy i regulacje prawne, język w szkolnictwie, różny czas uwłaszczenia chłopów, oddziaływały inne ośrodki administracyjne itp.

Ziemia żywiecka

Na południu małopolskiej części województwa, w Beskidach, mieszkają Górale Żywieccy. W ich tradycjach znaczące jest dziedzictwo dawnej kultury pasterskiej, przyniesionej w tę część Karpat w średniowieczu przez pasterzy wołoskich, podobnie jak w przypadku Górali Śląskich (zob. wcześniejszy fragment dotyczący tej grupy).

Zachowany żywy folklor czyni tę krainę atrakcją etnograficzną. Działają tu liczne zespoły folklorystyczne, niektóre mają swoje grupy dorosłych i osobno dziecięce (jak np. prowadzeni przez Jadwigę Jurasz „Grojcowianie” i „Mali Grojcowianie” z gminy Radziechowy-Wieprz). Pielęgnowana jest sztuka gry na dawnych instrumentach ludowych, w tym pasterskich. Ważną rolę spełnia założona w 2003 roku Fundacja Braci Golec, współpracujący z nią instruktorzy dojeżdżają do Ognisk Twórczości Artystycznej założonych w kilkunastu wsiach: w Łodygowicach, Jeleśni, Świnnej, Porąbce, Lipowej, Żywcu, Rajczy, Ujsołach, Czernichowie, Szczyrku i Gilowicach, dzięki czemu nauką śpiewu oraz gry na instrumentach objęta jest rzesza dzieci z tamtejszych wsi (co roku ponad 300 osób)[57].

Ze starych dziedzin sztuki ludowej trwa tu zabawkarstwo, rozwija się zdobnictwo z bibuły (tradycja tworzenia takich ozdób wiąże się z dawnym zwyczajowym wystrojem izb mieszkalnych czy dekorowania kapliczek), wykonuje się rekwizyty obrzędowe: gwiazdy kolędnicze, maski dla maszkar z grup Dziadów noworocznych itp. Słynni są artyści tworzący w tutejszych wsiach. Ich nestor to rzeźbiarz i malarz na szkle Józef Hulka z Łękawicy (ur. 1926), znany także jako autor szopek i gwiazd kolędniczych; przez lata współpracowała z nim żona Anna (1925-2009). Godna uwagi jest twórczość innych rzeźbiarzy, jak Stanisław Kwaśny z Mesznej (1942-2020), Anna Ficoń z Wieprza (ur. 1938). Leszek Cieślik i Bronisław Mieszczak (obaj z Żywca) kultywują dawną sztukę rzeźby w kamieniu. Twórcami ludowymi opiekują się i organizują wystawy ich sztuki Muzeum w Żywcu, Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej i inne instytucje kultury.

W górskich wsiach, zwłaszcza w ich odleglejszych przysiółkach, zachowało się sporo zabytkowych drewnianych chałup, przypominających o sztuce ciesielskiej górali żywieckich sprzed lat. Niektóre z tych domów kupili na letnie posiadłości mieszczanie, przede wszystkim ludzie twórczych zawodów (jak w przysiółku Prusów w Milówce), przedłużając żywotność zabytkowych chat. Najciekawsze okazy z zasobów chłopskiego budownictwa ludowego trafiły do utworzonego w Ślemieniu Żywieckiego Parku Etnograficznego. In situ zachowana jest chata z 1739 roku w Milówce, funkcjonująca jako Muzeum Stara Chałupa. Wielką wartość ma drewniana karczma w Jeleśni, zabytek z XVIII wieku.

Strój ludowy tego terenu chętnie rekonstruują liczne zespoły folklorystyczne. Strój męski pokrewny jest strojowi Górali Śląskich, ale kamizelki szyją żywieccy najczęściej z sukna granatowego lub bordowego, zaś sukienne spodnie mają zdobienia, których nie stosują Górale Śląscy. Niewiele różnią się gunie. Z kolei kobiecy strój, niegdyś skromny, wykorzystujący głównie lniane płótna, od przełomu XIX i XX wieku przybrał bogatszą postać – z kwiecistą tybetową spódnicą, haftowanym gorsetem, bluzką z długim rękawem. Więcej ma cech wspólnych ze strojem góralek z Podhala niż z Beskidu Śląskiego. Góralki żywieckie kwieciste spódnice uzupełniają haftowanymi białymi fartuchami, zaś haft na ich gorsetach ma specyficzną kompozycję. Poza tą paradną wersją stroju kobiety ze współczesnych zespołów folklorystycznych odtwarzają na potrzeby sceny również ubiory noszone niegdyś przez ich matki: szyją z kretonów, drukowanych w drobny wzór, suto marszczone spódnice i dopasowane kaftany o fantazyjnych zapięciach.

Góralskie wsie żywieckie słyną z żywotnego zwyczaju chodzenia Dziadów Noworocznych – hałaśliwych, liczących ponad 20 osób grup przebierańców, wśród których zwracają uwagę maszkary zwierzęce (Konie, Niedźwiedzie), postaci alegoryczne (Śmierć, Diabły), postaci „obcych” (Żyd, Żydówka, Cygan, Cyganka). Obrzęd trwa, kultywowany jest co rok, choć jego pradawny sens, symbolika, zawarte w nim elementy magii wegetacyjnej nie są już czytelne dla współczesnych uczestników i obserwatorów. Trwałość obrzędu sprzyja żywotności sztuki wykonywania fantazyjnych strojów, masek i rekwizytów potrzebnych aktorom. Podobne grupy, zwane jukacami, chodzą w Zabłociu, dzielnicy Żywca oddzielonej od miasta rzeka Sołą; zgodnie z tradycją trasa ich wędrówki nie może przekraczać tej rzeki.

Żywiec, stolica subregionu, posiada własne, odrębne tradycje kultury mieszczańskiej. Jej symbolem jest bogaty strój mieszczan żywieckich, zachowany w zbiorach muzealnych i chętnie odtwarzany na scenie przez miejscowe zespoły folklorystyczne. Strój kobiecy szyty był z atłasów, zdobiły go bogato haftowane tiulowe fartuchy, krezy, złote czepce; strój męski nawiązywał do dawnego ubioru szlacheckiego kontuszem przewiązanym pasem. Putosze[58] żywieccy, pilnując swej odrębności i pozycji społecznej zamożnych mieszczan, długo skłaniali się do endogennych wzorów zawierania małżeństw[59].

W niżej położonych wsiach ziemi żywieckiej („na dolinach”) noszony był strój ludowy określany jako laski.

W Żywcu od 1970 roku odbywa się Festiwal Folkloru Górali Polskich[60]. W 1982 roku festiwal włączono w ramy organizacyjne Tygodnia Kultury Beskidzkiej i tak pozostało do dziś. W ciągu półwiecza w festiwalowych konkursach wystąpiły niezliczone zespoły góralskie, w tym także z Beskidu Żywieckiego i Śląskiego. Konieczność przygotowania się do konkursu motywuje do opracowania jak najlepszego programu, wiernego tradycji zarówno w warstwie muzycznej, jak i pod względem pokazanych na scenie obrzędów i strojów, a także rekwizytów. Dzięki temu folklor w Beskidach nie umiera, przeciwnie – wykazuje niezwykłą żywotność.

Wilamowice. Przypadek enklawy kulturowej

Od północy z ziemią żywiecką sąsiaduje ziemia oświęcimska. Większa jej część należy do województwa małopolskiego, ale fragment do śląskiego – ta część znalazła się w powiecie bielsko-bialskim. Kultura ludowa ziemi oświęcimskiej wykazuje ciekawe cechy pogranicza kulturowego śląsko-małopolskiego, co jest zrozumiałe z uwagi na przestrzenną bliskość, a także z racji dawnych związków historycznych – przynależności ziemi oświęcimskiej do Śląska do 1453 roku.

Pośrodku omawianego terenu leży miasteczko Wilamowice – osada założona w połowie XIII wieku przez osadników, którzy przybyli z zachodniej Europy. Wilamowice mają charakter enklawy kulturowej. Najstarsi mieszkańcy miasteczka zachowali do dziś język swych dolnoniemieckich przodków, zaś kobiety przechowują w skrzyniach stroje po babkach, różniące się znacznie od strojów wsi okolicznych – są barwniejsze, szyte częściowo z tkanin przywożonych w XIX wieku z Wiednia[61]. W ludowym stroju mężatek zwracają uwagę nakrycia głowy: na kilku warstwach kretonowych czepców wiązana była związka drymła, wykonana z pasa białego płótna, zdobiona barwnym wyszyciem wzdłuż krawędzi. Na szczególnie uroczyste okazje – na wesele lub chrzest dziecka – kobiety zakładały jeszcze na czepce i drymły welony z delikatnej białej tkaniny bawełnianej.

Miłośnikom folkloru Wilamowice znane są z Śmiergustów – grup fantazyjnych przebierańców, którzy obchodzą z śmigusem domy i uliczki miasteczka w poniedziałek wielkanocny.

Po II wojnie światowej mieszkańcy Wilamowic byli szykanowani jako ludność o niemieckich korzeniach, nie eksponowali więc swojej etnograficznej i językowej odmienności, zrezygnowali z przekazywania dzieciom swoich tradycji. Sytuacja zmieniła się po przełomie 1989-1990 roku. W ostatnich latach wśród młodzieży odżywa zainteresowanie językiem przodków, organizowana jest jego nauka. Powołano Stowarzyszenie na Rzecz Zachowania Dziedzictwa Kulturowego Miasta Wilamowice „Wilamowanie”, reaktywowano Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Wilamowice”. W kilku publikacjach przypomniana została postać wywodzącego się z miasteczka Floriana Biesika (1850-1926), który był urzędnikiem kolei cesarskiej, przez wiele lat pracował w odległym Trieście i tam napisał po wilamowsku poemat „Óf jer wełt” („Na tamtym świecie”), wzorowany na „Boskiej komedii”, a także inne utwory w swoim rodzimym języku[62]. Przyczynił się tym samym do utrwalenia etnolektu i to w literackiej, bogatej słownikowo wersji. W ostatnich latach wilamowianin Tymoteusz Król uczył tego języka na Uniwersytecie Warszawskim. Trwają starania o prawne uznanie wilamowskiego za języka regionalny[63].

Warto dodać, że w przeszłości Wilamowice słynęły jako ośrodek tkacki. Wyrabiane tu płótna miejscowi kupcy wywozili na sprzedaż nawet do odległych miast europejskich. Znana była także tutejsza fabryka kos.

Jaworzno – Krakowiacy Zachodni

Skrawek terenu wokół miasta Jaworzna historycznie należy ziemi chrzanowskiej, której ludność zalicza się do Krakowiaków Zachodnich. Kulturę tej grupy etnograficznej najpełniej dokumentuje Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie. Przypomnieć warto, że w okresie rozbiorowym teren ten należał do Austrii. Tamten podział mimo upływu stu lat nadal jest istotny, zachował się w świadomości mieszkańców, którzy chętnie przypominają związki z Krakowem, a także fakt, że w przeszłości ich okolica nie należała do Rosji, jak sąsiadujące od północy Zagłębie Dąbrowskie. Jaworzno ma swoje Muzeum Miasta.

Ziemia siewiersko-będzińska – Zagłębie Dąbrowskie i ziemia zawierciańska

Będzin i Siewierz to najstarsze ośrodki miejskie na omawianym obszarze zachodniej Małopolski, toteż w tradycji ziemię tę określano właśnie nazwą siewiersko-będzińskiej. W drugiej połowie XIX wieku, kiedy zaczęły się rozwijać nowe ośrodki przemysłowe wokół Sosnowca i Dąbrowy Górniczej – stopniowo utrwalała się nazwa Zagłębie Dąbrowskie. Rosło znaczenie gospodarcze wspomnianych miast, szybko wzrastała też liczba ich mieszkańców. Napływali tu poszukujący pracy robotnicy, pochodzący w głównej mierze z przeludnionych wsi kieleckich (ówcześnie: z guberni kieleckiej i guberni radomskiej), ale także niemieccy przedsiębiorcy (w tym także Żydzi identyfikujący się jako Niemcy) i rosyjscy urzędnicy. Rosnące szybko miasta były prawdziwym tyglem kulturowym. Przykładem może być Sosnowiec, który w 1902 roku uzyskał prawa miejskie, licząc wówczas ponad 60 tysięcy mieszkańców. Wspomniane procesy rozrostu przemysłowych miast tej części historycznej ziemi będzińskiej, bądź według szerzej stosowanej nomenklatury siewiersko-będzińskiej, spowodowały odmienność tradycji kulturowych tych miast w stosunku do rozleglejszego terenu.

Nazwa Zagłębie Dąbrowskie, utworzona w XIX wieku, budzi wątpliwości dotyczące obszaru, dla jakiego można ją stosować. Na pewno odpowiednia jest dla terenu miast Sosnowiec, Będzin, Czeladź, Dąbrowa Górnicza (w granicach Dąbrowy znajdują się także duże miejscowości Strzemieszyce i Ząbkowice, włączone do miasta odpowiednio w 1975 i 1977 roku)[64]. Niektórzy zaliczają do Zagłębia Dąbrowskiego także miasto Zawiercie, które znajduje się w odległości 30 km od Dąbrowy. Uzasadnieniem jest przemysłowy charakter miasta, w tym tradycja hutnictwa (od początku XX wieku działała tu huta żelaza). Ale wystarczy wyjechać kilka kilometrów poza to miasto, żeby w jurajskiej okolicy, w sąsiedztwie Pilicy czy Żarnowca, wokół Kroczyc czy Szczekocin, odnaleźć inne realia kulturowe niż w Zagłębiu Dąbrowskim. Lepszym zatem wyjściem jest określenie całego interesującego nas obszaru w sposób złożony jako Zagłębie Dąbrowskie i ziemia zawierciańska. Użyte na początku i przydatne w analizie etnograficznej określenie ziemia siewiersko-będzińska nie obejmuje z kolei wschodnich krańców powiatu zawierciańskiego (np. Szczekociny, które od połowy XIX wieku przez sto lat należały do powiatu włoszczowskiego, kulturowo mają wiele wspólnego z sąsiadami z wschodniej strony bliskiej granicy województw).

Ziemia siewiersko-będzińska, otaczająca od wschodu i północy przemysłowe, miejskie serce Zagłębia, to przykład ziemi o mieszanych, pogranicznych cechach kulturowych. Na obszarach tych strój ludowy zaginął na przełomie XIX i XX wieku, a kultura wsi znalazła się pod wpływem pobliskich ośrodków przemysłowych. Stosunkowo najlepiej poznany jest folklor muzyczny i słowny tych okolic, w latach międzywojennych badał go m. in. Marian Kantor-Mirski, a od lat 70. XX wieku Dionizjusz Czubala. Zwyczaje i obrzędy w ostatnich latach badał zespół skupiony w Regionalnym Instytucie Kultury w Katowicach, czego plonem jest książka autorstwa Dobrawy Skoniecznej-Gawlik[65]. Spośród ciekawych i żywotnych do dziś zwyczajów ludowych warto wymienić zapustny zwyczaj wodzenia misia, ubranego w słomiany „kostium”. Kiedyś zwyczaj praktykowany był na szerszym terenie, we miejscowościach położonych wokół Siewierza, w ostatnich latach utrzymuje się we wsiach gminy Niegowa (powiat myszkowski)[66]. Charakterystyczne dla omawianego terenu jest wykonywanie palm wielkanocnych z szeroko rozczłonkowanej gałązki wierzbowej, udekorowanej bibułkowymi wstążkami i kwiatami (w Siewierzu i okolicy, np. w Żelisławicach, w powiecie będzińskim)[67]. To stary wzór palmy, obok którego upowszechniły się palmy tzw. wysokie, uwite na jednym pionowym rdzeniu drewnianym. Ten typ palmy w szczególnie okazałej formie wykonywany jest w Niegowonicach (powiat zawierciański), to efekt zachęty ze strony proboszcza tutejszej parafii, miłośnika sztuki ludowej, który przed laty organizował parafialne konkursy na palmy. Z kolei wieś Koziegłówki (powiat myszkowski) słynie z tzw. Turków, czyli przebranej w barwne stroje asysty Grobu Pańskiego w czasie wielkanocnej rezurekcji. Turki w widowiskowy sposób padają na posadzkę świątyni w chwili, gdy kapłan w czasie mszy wypowiada słowa „Zmartwychwstał z grobu Pan”[68]

W niektórych miejscowościach zachowały się resztki dawnego chłopskiego budownictwa ludowego. Jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku w okolicy Pilicy i Żarnowca charakterystyczne były zamknięte w czworoboku zagrody zwane okołami, w których budynki gospodarcze wznoszone były zarówno z drewna, jak i z kamienia wapiennego. Wiele zmieniła rozpoczęta w tamtym czasie budowa Huty Katowice na obrzeżach Dąbrowy Górniczej. Ogromna inwestycja wymagała zatrudnienia rzeszy robotników, zorganizowane przewozy pracowników docierały po nich do wielu jurajskich miejscowości. Zarobione na budowie huty pieniądze przyspieszyły proces modernizacji wsi z okolic Pilicy, Żarnowca, Zawiercia. Tradycyjne budownictwo drewniane i z kamienia wapiennego, w tym zagrody-okoły, zaczęły szybko znikać z pejzażu tamtejszych wsi, ustępując miejsca nowym budynkom o banalnej, pozbawionej cech regionalnych architekturze. Współczesne ostatnie przykłady tradycyjnego budownictwa, resztki starego zasobu, są często w złym stanie technicznym.

Więcej ciekawej zabytkowej zabudowy mieszkalnej pozostało w małych miasteczkach: w Siewierzu, Ogrodzieńcu, Żarkach, Pilicy, Żarnowcu. Mieszkańcy tych miasteczek w przeszłości zajmowali się głównie rzemiosłem oraz rolnictwem. W Żarkach śladem tych rolniczych zajęć jest wielki zespół murowanych stodół, wybudowanych na obrzeżach miejskiej zabudowy, służących rodzinom mieszkającym w centrum miasteczka. To oddzielenie stodół od zabudowy mieszkalnej było zabiegiem ochronnym, przeciwpożarowym. Podobny zespół stodół można zobaczyć w Sławkowie.

Miasta i miasteczka omawianego obszaru przed 1939 rokiem charakteryzowała silna komponenta ludności żydowskiej. Przykładem większego miasta może być Będzin, mniejszego Żarki. Po dawnych żydowskich mieszkańcach tej ziemi pozostały liczne cmentarze, dające zresztą ciekawy obraz różnic społecznych i ekonomicznych tych społeczności. Np. kirkut w Sosnowcu, stosunkowo późno założony, pełen jest bogatych nagrobków pochowanych tu zamożnych żydowskich przedsiębiorców i kupców, a cmentarz w Żarkach wypełniają tradycyjne, skromniejsze macewy wykonane z miejscowego kamienia. Niemniej tzw. Kierkow w Żarkach jest dużą nekropolią, zachowało się tu około 700 macew. Społecznym opiekunem tego miejsca jest m. in. Wojciech Mszyca, katowiczanin pochodzący z Żarek. W Sosnowcu na początku XX wieku wśród mieszkańców było także wiele rodzin prawosławnych. Do dziś pozostała w tym mieście czynna cerkiew, a w kompleksie Cmentarza Wielowyznaniowego jest cmentarz prawosławny (obok katolickiego, ewangelickiego i żydowskiego).

Od Będzina przez Siewierz, Ogrodzieniec, Smoleń koło Pilicy – ciągnie się na północ Szlak Orlich Gniazd, czyli zamków budowanych w czasach Kazimierza Wielkiego, współcześnie w ruinie, z wyjątkiem służącego celom muzealnym zamku w Będzinie oraz zrekonstruowanego zamku w Bobolicach (prywatny inwestor prowadził prace budowlane przez 12 lat; zakończona w 2011 roku rekonstrukcja spotkała się z krytycznymi ocenami). Północna część tego szlaku znajduje się już na ziemi częstochowskiej (m. in. zamek Olsztyn). Poza zamkami jest kilka rezydencji takich, jak pałac Mieroszewskich w Gzichowie, dzielnicy Będzina, który jest główną siedzibą Muzeum Zagłębia, pałace w Pilicy i Szczekocinach.

Tradycje kulturowe omawianej ziemi dokumentują muzea miejskie w Sosnowcu, Dąbrowie Górniczej („Sztygarka”) oraz wspomniane Muzeum Zagłębia w Będzinie. W 2015 roku powstało Muzeum Dawnych Rzemiosł w Starym Młynie w Żarkach; we wsi Wola Libertowska w gminie Żarnowiec rzeźbiarz Antoni Toborowicz stworzył muzeum krzyży i kapliczek – to galeria jego rzeźb uzupełniona o zebrane w okolicy i uratowane od zniszczenia drewniane krzyże i kapliczki.

Ziemia częstochowska

Kultura ludowa ziemi częstochowskiej ukształtowała się na styku trzech wielkich regionów: Małopolski, Śląska i Wielkopolski. Nie jest zatem jednorodna, występujące różnice wiążą się z bliskością któregoś z wymienionych sąsiadów. Współcześnie te różnice zacierają się coraz bardziej, a przez sąsiadów cała ziemia częstochowska postrzegana jest przede wszystkim poprzez symboliczną dominację Jasnej Góry i wartości religijnych z nią związanych – jako ziemia „na trasie” pielgrzymkowej do maryjnego sanktuarium pod opieką zakonu paulinów. Tradycja pielgrzymowania na Jasną Górę istotna jest także dla społeczności lokalnych ziemi częstochowskiej. Biegnące przez miejscowości szlaki pielgrzymkowe przez lata zaznaczane były krzyżami przydrożnymi i kapliczkami; te kapliczki, które mają formy architektoniczne (tzw. domkowe) w przeszłości niejednokrotnie dawały schronienie pątnikom przed deszczem czy przed nocą. W lokalnej topografii ważne były szczególne miejsca, jak Przeprośna Górka pomiędzy Mstowem a Częstochową, z której pielgrzymi po raz pierwszy widzieli wieże Jasnej Góry. Takie elementy topograficzne i obiekty małej architektury sakralnej stawały się wątkami folkloru słownego. Ponadto Częstochowa oddziaływała na okolicę (a także na rozleglejszy teren) jako ośrodek wytwarzający dewocjonalia i wszelakie pamiątki, które pielgrzymujący nabywali przy okazji odwiedzin w sanktuarium. Oznaczało to specjalizację wielu lokalnych warsztatów, nastawionych na zaspokajanie tego rodzaju potrzeb (to także źródło przezwiska medalikorz, nadawanego częstochowianom).

Trzeba jednak pamiętać, że ziemia częstochowska to teren, na którym w przeszłości (od XIV wieku) rozwijało się hutnictwo w oparciu o rodzime zasoby rudy żelaza (tzw. Częstochowski Obszar Rudonośny). Niektóre miejscowości powstawały jako osiedla robotnicze w pobliżu miejsc wydobycia rudy żelaza. W pobliżu zazwyczaj lokowano huty i kuźnice. Od nich brały początek nowe miejscowości, m.in. Poczesna, Błeszno, Gnaszyn, Panki. W Blachowni piece hutnicze uruchomiono już w XVII wieku. Gdzieniegdzie znaleźć można jeszcze zabytkowe wyroby tutejszych kuźnic. Sięgające kilku wieków tradycje kopania rudy żelaza i hutnictwa były istotne, bo zapewniały dodatkowe środki do życia miejscowej ludności. To istotne w tych okolicach, bo rolnictwo nie ma tu najlepszych warunków do rozwoju z uwagi na słabe gleby bielicowe, piaszczyste, z dużą ilością kamieni w warstwie ornej.

Skromne warunki życia pamiętają najstarsi mieszkańcy okolicy, odbijały się one także w tradycyjnym jadłospisie mieszkańców tutejszych wsi, opartym w przeszłości na ziemniakach, białej kapuście, brukwi (karpiele), grochu, kaszy, także gryczanej. Z dawnego skromnego jadłospisu, jako jego symboliczne ślady, pozostały niektóre tradycyjne potrawy wigilijne, przyrządzane także współcześnie: żur z grzybami, kapusta z grochem czy garus z suszonych śliwek i fasoli (czasem zamiast fasoli dodawano ziemniaki). Popularność uprawy gryki (tatarki) na kaszę gryczaną (tatarczaną), ale także na mąkę, przyczyniła się do wypracowania przepisu na chleb tatarczuch, z którego słyną Żarki w powiecie myszkowskim.

Inną specjalnością ziemi częstochowskiej jest hodowla pstrąga w Złotym Potoku. Pstrągarnię założył w 1881 roku hrabia Edward Raczyński, ówczesny właściciel Złotego Potoku, hodowano tam pstrągi tęczowe, których ikrę hrabia sprowadził z Ameryki[69]. Z czasem hodowlę poszerzono o karpie i sandacze. Pstrągarnia funkcjonuje do dziś.

Z kolei Lelów słynie z osobliwości kulinarnej o nazwie ciulim. Przygotowywany jest z tartych ziemniaków, cebuli i wieprzowego mięsa. Potrawę piekło się przez wiele godzin w piecu chlebowym opalanym sosnowym drewnem, co nadawało jej specyficzny smak i zapach. Ciulim przyrządzano na święta wielkanocne i na Boże Narodzenie. Stanowił on podstawę świątecznego jadłospisu lelowian, będąc lokalną wersją żydowskiego czulentu[70]. Tradycyjny, żydowski czulent przyrządzano inaczej: z koszernego mięsa jagnięcego lub gęsiego, ciecierzycy lub fasoli, kaszy i cebuli. Lelowski ciulim jest przykładem wpływu kulturowego odmiennej grupy etnicznej, a zarazem twórczej adaptacji obcej potrawy do własnych potrzeb i smaków. Od 2003 roku w Lelowie latem organizowane jest Święto Ciulimu i Czulentu, które jest okazją do skosztowania obu wersji tej potrawy, ale także poznania kultury żydowskiej (główna nazwa imprezy: Lelowskie Spotkanie Kultur)[71].

Wspomniane zapożyczenie kulinarne zwraca uwagę na ważną rolę społeczności żydowskich, obecnych niegdyś na omawianym terenie. Przed 1939 rokiem Żydzi stanowili znacząca część ludności tutejszych miast i miasteczek. Po społecznościach tych pozostały nekropolie. Największą z nich jest kirkut w Częstochowie, założony w 1808 roku na prawym brzegu rzeki Warty, poza ówczesnymi granicami miasta, zgodnie z obowiązującymi wtedy przepisami. Zachowało się tu około 4500 nagrobków, głównie z piaskowca i kamienia wapiennego, niektóre z barwnymi polichromiami w kolorach czerwonym, czarnym, żółtym i złotym. Inskrypcje wykonano w języku hebrajskim i polskim. Znajduje się tu ohel (grobowiec) cadyka Pinchasa Menachema Eliezera Justmana zmarłego w 1920 roku, który jest corocznie odwiedzany przez chasydów z całego świata[72]. Na uwagę zasługuje także cmentarz żydowski w Krzepicach (założony w pierwszej połowie XVIII w.), na którym znajduje się unikatowy zespół żeliwnych macew. Część żeliwnych płyt wykonano w hucie Kuźnicy Starej, która w XIX wieku przez pewien czas należała do żydowskiego przedsiębiorcy[73]. W pobliżu cmentarza zobaczyć można ruiny murowanej synagogi. Współcześnie szczególną rolę pełni wspominany już Lelów, gdzie znajduje się ohel cadyka Dawida Bidermana, do którego corocznie na przełomie stycznia i lutego pielgrzymują chasydzi z całego świata. Grobowiec we współczesnej postaci wybudowano w latach 2011-2014 po wieloletnich staraniach środowiska żydowskiego, które zabiegało o odzyskanie terenu dawnego lelowskiego kirkutu. Cmentarz ten został bowiem zniszczony w czasie okupacji hitlerowskiej, a w latach Polski Ludowej zbudowano na jego miejscu pawilony handlowe[74].

Lelów, obecnie wieś, to ważny historycznie punkt na mapie ziemi częstochowskiej. Od 1354 do 1869 roku był miastem, a ponadto od początku XV wieku przez trzysta lat był stolicą powiatu lelowskiego (w województwie krakowskim), który obejmował obszerny teren. Częstochowa była jedną z wielu miejscowości należących wówczas do powiatu lelowskiego. Inne wydarzenia historyczne, które są ważnymi elementami lokalnej historii, to potyczki z czasów powstania styczniowego pod Janowem, pod Wąsoszem koło Kłobucka, koło Krzepic (karą za aktywność w postaniu była degradacja kilku małych miast przez odebranie im praw miejskich, czego doświadczył Lelów, Kłobuck, Krzepice) oraz bitwa pod Mokrą (wieś koło Kłobucka) w dniach 1 i 2 września 1939 roku.

Dla etnograficznego obrazu ziemi częstochowskiej istotny jest rodzaj noszonego tu stroju ludowego, który zaliczany jest do strojów typu mazowieckiego. Występował on we wsiach na północ od linii Kroczyce, Żarki, Koziegłowy. Jego podstawą były pasiaki, czyli samodziałowe wełniaki tkane w pasy – starsze cechowała kolorystyka z przewagą czerwonego, zaś w latach międzywojennych zapanowała moda na wełniaki z pasami w kolorze zielonym, fioletowym itp. Ośrodkiem tkackim, zaopatrującym kobiety w ten rodzaj tkanin, był Mstów. Z pasiastych samodziałów szyły kobiety zarówno spódnice (utrzymywane na stanikach z cieńszej tkaniny), jak też zapaski i zapaski naramienne. W latach międzywojennych rozpowszechniły się we wsiach częstochowskich również fartuchy jedwabne (zapożyczenie z pobliskiego Śląska), znane też były białe płócienne. Jako okrycie głowy mieszkanki częstochowskich wsi nosiły kwieciste chustki (wiązane na karku lub w węzeł wysoko nad czołem), ale również różnego rodzaju czepki, w tym z haftowanego tiulu, wiązane pod brodą[75]. Tak więc ziemia częstochowska, która w okresie przedrozbiorowym była częścią województwa krakowskiego, a tym samym częścią Małopolski – poprzez strój ludowy ujawnia bliskie w przeszłości relacje z sąsiadami z północnego wschodu.

Omówione wątki historyczne, gospodarcze oraz elementy kultury ludowej składają się na specyficzny obraz ziemi częstochowskiej. Uwzględnić w nim trzeba także jurajski pejzaż i związane z nim wątki folklorystyczne, legendy, które otaczają niektóre skały, jaskinie, ruiny zamków oraz tłumaczą ich nazwy. Poszczególne miejscowości wykorzystują je w swoich działaniach promocyjnych. Mstów na przykład eksponuje znajdującą się tam Skałę Miłości.

Tradycje kulturowe oraz historię regionalną dokumentuje Muzeum Częstochowskie, które posiada kilka oddziałów, w tym Rezerwat Archeologiczny oraz Muzeum Górnictwa Rud Żelaza. Związek regionu z wielkimi postaciami związanymi z historią Polski i jej literaturą eksponuje Muzeum Regionalne im. Zygmunta Krasińskiego w Złotym Potoku. W Mokrej koło Kłobucka w 2010 roku otwarte zostało Muzeum Kultury Przeworskiej i Izba Pamięci Bitwy Pod Mokrą; zgromadzono tu pamiątki żołnierzy walczącej pod Mokrą Wołyńskiej Brygady Kawalerii, zdjęcia, mundury i broń. Fragment pola bitwy i znajdujący się tam pomnik wpisano do rejestru zabytków województwa śląskiego.

Współczesność. Unifikacja, snobizmy i stereotypy, tożsamość

Dokonany przegląd ziem/subregionów składających się na województwo śląskie ma charakter skrótowy, posłużyć może tylko jako pierwsza wskazówka przy poszukiwaniu wiedzy o zróżnicowaniu kulturowym. Odwołuje się do przeszłości – bo to przeszłość ukształtowała omawiane różnice. Po obszerniejsze informacja warto sięgnąć do publikacji podanych w zamieszczonej na końcu bibliografii.

Współcześnie obserwujemy przyspieszone procesy unifikacji kulturowej związane z urbanizacją, upowszechnieniem kultury masowej, wpływem telewizji, łatwym dostępem do nośników informacji, przede wszystkim Internetu. Coraz większa jest swoboda podróżowania po Europie i po świecie, skąd przywożone są liczne nowinki. Tym wyraźniej widać, że poczucie związku z dziedzictwem kulturowym swojej rodzinnej ziemi to dziś efekt procesu zachodzącego w świadomości, łączącego wiedzę i emocje. To wybór, który bywa dokonywany również ze snobizmu – wykazanie się pietyzmem dla pamiątek przeszłości jest modą. W społecznej ocenie przyznanie się do ludowych korzeni przestało być wstydliwe, bo dziś nie kojarzą się już one z kurną chatą, ale z folklorem. Warto zarazem zauważyć, że w obserwowanych współcześnie wysiłkach chronienia spuścizny po przodkach pojawia się zjawisko pielęgnowania stereotypów, uproszczonych wyobrażeń tradycji, wybieranie z niej tylko niektórych wątków, przede wszystkim tych barwniejszych. Ta tendencja związana jest z rodzajem wygody intelektualnej. Tymczasem stosunek do własnego dziedzictwa kulturowego, do tradycji kulturowych własnego regionu i ziem ościennych, warto oprzeć na rzetelnej wiedzy, a nie na ogólnikach i stereotypach. Zdobywanie wiedzy wymaga wysiłku; z obserwacji wynika, że znaczna część społeczeństwa jest skłonna go podjąć w procesie budowania swojej tożsamości. Ważne jest przy tym zdobycie solidnej wiedzy zarówno o kulturze własnej, jak też o kulturze sąsiadów, także tych mieszkających w innych subregionach województwa śląskiego.

Bibliografia

  1. 50 Festiwali Folkloru Górali Polskich w Żywcu, red. M. Słonka, Bielsko-Biała 2019.
  2. 500 lat Reformacji na Górnym Śląsku, red. W. Gojniczek, R. Kaczmarek, Katowice 2017.
  3. Bacowie i Wałasi. Kultura pasterska na pograniczu polsko-słowackim, red. E. Kocój, J. Michałek, Cieszyn [2018].
  4. B. Bazielich: Z bliska i z oddali. Stroje ludowe na Śląsku, Katowice 2017.
  5. H. Borek: Wśród śląskich nazw, Opole 1991.
  6. D. Brauntsch: Domy bezdomne, Warszawa 2019.
  7. M. Dembiniok: O góralach, Wałachach, Lachach i Jackach na Śląsku Cieszyńskim, Cieszyn-Bystřice 2010.
  8. M. Federowski: Lud okolic Żarek, Siewierza i Pilicy, [w:] „Ziemia Śląska”, t. 1, Katowice 1988, s. 101-204 [przedruk wydawnictwa z 1888 r.].
  9. Folklor Górnego Śląska, red. D. Simonides, Katowice 1989.
  10. R. Garstka: Świat obok nas. Obrzędowość doroczna w województwie śląskim, Katowice 2013.
  11. R. Garstka, Zwyczaje ostatkowe powiatu lublinieckiego, [w:] Podobni, a jednak różni – zwyczaje i tradycje w kształtowaniu tożsamości regionalnej, narodowej i europejskiej, Koszęcin 2015.
  12. R. Garstka, A. Lysko: Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku, Katowice 2018.
  13. M. Gładysz: Kultura ludu śląskiego, [w:] Górny Śląsk, red. K. Popiołek i in., Poznań 1959, cz. 1, s. 453-522.
  14. K. D. Kadłubiec: Uwarunkowania cieszyńskiej kultury ludowej, Czeski Cieszyn 1987.
  15. M. Kiereś: Koronka koniakowska, Istebna 2000.
  16. T. Król: Życie ze śmiercią języka. Pisanie jako rodzaj terapii. Przypadek wilamowski – mój przypadek, [w:] „Litteraria Copernicana”, nr 2 (30), 2019, s. 213-219.
  17. G. Kubica: Śląskość i protestantyzm, Kraków 2011.
  18. M. Kubis, K. Mańko, T. Pietrek: Na szlakach Spichlerza Górnego Śląska, Koszęcin [b.r.w.]
  19. B. Kubit: Fotograficzne widzenie tradycji, Gliwice 2020.
  20. Kultura ludowa śląskiej ludności rodzimej, red. D. Simonides, Wrocław–Warszawa 1991.
  21. K. Kwaśniewicz: Zwyczaje doroczne polskich górali karpackich, Bielsko-Biała 1998.
  22. J. Ligęza, M. Żywirska: Zarys kultury górniczej. Górny Śląsk – Zagłębie Dąbrowskie, Katowice 1964.
  23. M. Lipok-Bierwiaczonek: Przy śląskich drogach. Kapliczki i krzyże przydrożne na Górnym Śląsku, Katowice 1998.
  24. M. Lipok-Bierwiaczonek: Świat najbliższy. Szkice antropologiczne o Górnym Śląsku, tradycji i kulturze, Tychy 2008.
  25. M. Lipok-Bierwiaczonek: Z piaskowca i z marmuru. Dzieła mistrza Pokornego, Tychy 2020.

Ludowe tradycje. Dziedzictwo kulturowe ludności rodzimej w granicach województwa śląskiego. Red. B. Bazielich, Katowice 2009.

  1. L. Malicki: Zarys kultury materialnej górali śląskich. Wyd. 2, Katowice 2004.
  2. N. Niestolik: Zabytki Jankowic na tle dziejów wsi, Rybnik–Jankowice 1996.
  3. J. Oczko, B. Kubit: Schönwald. Wieś z przeszłości, Gliwice 2013.
  4. Pasterstwo w Karpatach. Tradycja a współczesność. Szkice, red. M. Kiereś, Warszawa [b.r.w.].
  5. S. Pastuszka: Cmentarz żydowski w Czechowicach-Dziedzicach, Kraków 2019.
  6. A. Pustelnik, R. Pysiewicz-Jędrusik, B. Konopska: Granice Śląska, Wrocław 1998.
  7. R. Rok: Częstochowski strój ludowy, Częstochowa 1998.
  8. D. Skonieczna-Gawlik: Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego, Katowice 2016.
  9. J. Szymik: Doroczne zwyczaje i obrzędy na Śląsku Cieszyńskim, Czeski Cieszyn–Wrocław 2012.
  10. Śląskie zwyczaje i obrzędy doroczne. Echa przeszłości czy żywa tradycja?, [w:] „Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 4, red. K. Pieronkiewicz-Pieczko, Katowice 2017.
  11. M. W. Wanatowicz: Historia społeczno-polityczna Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego w latach 1918-1945, Katowice 1994.
  12. Wilamowice. Przyroda, historia, język, kultura oraz społeczeństwo miasta i gminy, red. A. Barciak, Wilamowice 2001.
  13. Wszystko osiąga się przez nadzieję… Kulturowe dziedzictwo Reformacji na Śląsku. [Katalog wystawy], Katowice 2018.
  14. Ziemia pszczyńska, w: „Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 3, red. M. Lipok-Bierwiaczonek, Katowice 2007.
  15. Żywiec w kulturze i tradycji, red. D. Firlej, Bielsko-Biała 2011.
  16. Żywiecczyzna. Pogranicze śląsko-małopolskie, red. W. Zyzak, Żywiec 2004.

Przypisy

  1. Pod względem liczby ludności plasuje się na drugim miejscu w Polsce po województwie mazowieckim.
  2. Miasto Bielsko należało do księstwa cieszyńskiego, ale w 1572 r. na mocy decyzji cesarza Maksymiliana II Habsburga utworzono bielskie państwo stanowe, obejmujące pas ziem leżących wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Białej aż po Dziedzice i Zabrzeg na północy (Czechowice i okolice pozostały w księstwie cieszyńskim).
  3. M. W. Wanatowicz: Historia społeczno-polityczna Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego w latach 1918-1945, Katowice 1994, s. 12. Por. W. Świątkiewicz: „Górnośląskie zakorzenienie” w refleksji socjologicznej, [w:] Tożsamość etniczno-narodowa mieszkańców Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego, red. G. Ploch, J. Myszor, C. Kucinski, Münster 2008, s. 76-89.
  4. K. D. Kadłubiec: Uwarunkowania cieszyńskiej kultury ludowej, Czeski Cieszyn 1987, s. 22-28.
  5. Tamże, s. 26.
  6. Bielsko (w czasach austriackich Bielitz) było miastem leżącym na zachodnim, śląskim brzegu granicznej rzeki Białej, do połowy XX wieku nosiło nazwę jednoczłonową. W 1950 roku połączono w jeden organizm miejski Bielsko i Białą, leżącą na wschodnim, małopolskim brzegu rzeki Białej, nadając miastu obecną dwuczłonową nazwę.
  7. Więcej: Bacowie i Wałasi. Kultura pasterska na pograniczu polsko-słowackim, red. E. Kocój, J. Michałek, Cieszyn [2018].
  8. Więcej: Pasterstwo w Karpatach. Tradycja a współczesność. Szkice, red. M. Kiereś, Warszawa [b.r.w.].
  9. A. Kopoczek: Ludowe instrumenty muzyczne Żywiecczyzny i Śląska Cieszyńskiego, Bielsko-Biała [b.r.w.].
  10. Warto pamiętać, że znajdujący się w granicach Istebnej na przełęczy Kubalonka drewniany kościół Świętego Krzyża z 1779 r. został tu przeniesiony ze wsi Przyszowice koło Gliwic (w latach 1957-1958).
  11. Zuzanna Kawulok, ostatnia z rodziny założycieli muzeum, zmarła w 2018 r. Opiekunem muzeum jest Janusz Macoszek.
  12. M. Kiereś: Koronka koniakowska, Istebna 2010, s. 24.
  13. Tamże, s. 10.
  14. K. Rucka-Ryś: Mikołaje w Jaworzynce i Istebnej w Beskidzie Śląskim. [w:] Śląskie zwyczaje i obrzędy doroczne. Echa przeszłości czy żywa tradycja?, „Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 4, red. K. Pieronkiewicz-Pieczko, Katowice 2017, s. 57-71.
  15. K. Kwaśniewicz: Zwyczaje doroczne polskich górali karpackich, Bielsko-Biała 1998, s. 86-89.
  16. Więcej: 50 Festiwali Folkloru Górali Polskich, red. M. Słonka, Bielsko-Biała 2019.
  17. http://cmentarze-zydowskie.pl/cieszyn.html [dostęp 11.04.2022].
  18. Położony jest już poza granicą miasta, na skraju wsi Wilamowice.
  19. https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/s/450-skoczow/114-cmentarze/32079-cmentarz-zydowski-w-skoczowie-wilamowice-ul-ptasia-2 [dostęp 11.04.2022].
  20. Więcej: S. Pastuszka: Cmentarz żydowski w Czechowicach-Dziedzicach, Kraków 2019.
  21. Starym murowanym domostwom ziemi pszczyńskiej książkę reportażową poświęciła Dorota Brauntsch: Domy bezdomne, Warszawa 2019.
  22. Przykład: stodoła ośmioboczna z Kaszowa (koło Krakowa) znajduje się w Nadwiślańskim Parku Etnograficznym w Wygiełzowie
  23. Więcej: M. Lipok-Bierwiaczonek: Przy śląskich drogach. Kapliczki i krzyże przydrożne na Górnym Śląsku, Katowice 1998.
  24. Więcej: A. Szymula, Obchody dnia św. Mikołaja na przykładzie pszczyńskiej Łąki, [w:] Śląskie zwyczaje i obrzędy doroczne. Echa przeszłości czy żywa tradycja?, „Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 4, red. K. Pieronkiewicz-Pieczko, Katowice 2017, s. 35-55.
  25. Więcej: A. Lysko, Ziemia pszczyńska – matecznik śląskiego śpiewania, [w:] Ziemia pszczyńska, „Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 3, red. M. Lipok-Bierwiaczonek, Katowice 2007, s. 145-154.
  26. Brzym – po śląsku modrzew.
  27. Więcej: R. Kaczmarek: Tyskie prawa miejskie, [w:] Tychy w latach międzywojennych. Materiały III Tyskiego Sympozjum Historycznego, „Tyskie Zeszyty Historyczne”, z. 7, Tychy 2010, s. 5-12.
  28. Cmentarzem żydowskim w Pszczynie społecznie opiekuje się Sławomir Pastuszka, który zabiega o renowację kolejnych nagrobków, część prac wykonuje samodzielnie.
  29. Poza ziemią raciborską kamienne krzyże autorstwa Kokeša można znaleźć m. in. w Tychach, Łaziskach Górnych, Podlesiu (obecnie dzielnica Katowic), Zabrzu, Rachowicach koło Gliwic, Żorach, Krapkowicach, a także w przygranicznych miejscowościach w Czechach.
  30. Billikowie realizowali obiekty także poza ziemią raciborską. Sygnatura „Gebr. Billik Ratibor” widnieje np. na krzyżu kamiennym w Katowicach Szopienicach, w Lędzinach i in.
  31. K. Pieronkiewicz-Pieczko: Ostatkowe wodzenie niedźwiedzia, [w:] Śląskie zwyczaje i obrzędy doroczne. Echa przeszłości czy żywa tradycja?, „Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 4, red. K. Pieronkiewicz-Pieczko, Katowice 2017, s. 119-167.
  32. Tamże.
  33. J. Ćwikła: Wielkanocne procesje konne na Górnym Śląsku, [w:] Śląskie zwyczaje i obrzędy doroczne. Echa przeszłości czy żywa tradycja?, „Śląskie Prace Etnograficzne”, t. 4, red. K. Pieronkiewicz-Pieczko, Katowice 2017, s. 197-223.
  34. Tamże, s. 198.
  35. Tamże, s. 201.
  36. Tamże, s. 204.
  37. Obecnie Dom Pomocy Społecznej prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Maryi Nieustającej Pomocy.
  38. http://parafia.syrynia.pl/archiwum/?procesje-pacholcze,32,,,1 [dostęp 3.04.2022].
  39. Badania własne, rozmowa z mieszkańcem wsi Hat’.
  40. N. Niestolik: Zabytki Jankowic na tle dziejów wsi, Rybnik – Jankowice 1996.
  41. https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/r/68-rybnik/114-cmentarze/31044-cmentarz-zydowski-w-rybniku-ul-3-maja [dostęp 8.04.2022]. Śladów Żydów rybnickich szuka Małgorzata Płoszaj, która prowadzi stronę i blog Szuflada Małgosi. https://szufladamalgosi.pl/category/judaika/ [dostęp 8.04.2022].
  42. Cmentarz zlikwidowano w latach 1972-1973. Jedna z mieszkanek Raciborza tak opisała te wydarzenia: „Pewnego dnia pojawili się panowie, opisali kolorową farbą wszystkie nagrobki, potem układali według jakiegoś klucza. Najpiękniejsze zabrano na odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie. Mniej atrakcyjne sprzedano kamieniarzom. Długo walały się jeszcze pozostałości kamieni. […] Został chaos, rumowisko i tak porosły to krzaki”. M. Frąckowiak: Racibórz, http://cmentarze-zydowskie.pl/raciborz.htm [dostęp 8.04.2022].
  43. https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/z/54-zory/114-cmentarze/41122-cmentarz-zydowski-w-zorach-ul-cmentarna [dostęp 8.04.2022].
  44. K. Pieronkiewicz-Pieczko: Ostatkowe wodzenie niedźwiedzia…, s. 127.
  45. Tamże.
  46. J. Oczko: B. Kubit: Schönwald. Wieś z przeszłości, Gliwice 2013, s.21.
  47. Tamże.
  48. Kuratorem wystawy była Bożena Kubit, współpraca Joanna Oczko. Publikacja j. w.
  49. W Gliwicach zachowały się dwa kirkuty, stary przy ul. Na Piasku i nowy przy ul. Poniatowskiego, o którym mowa jest w tekście.
  50. R. Garstka, A. Lysko: Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku, Katowice 2018, s. 244-247.
  51. K. Pieronkiewicz-Pieczko: Ostatkowe wodzenie niedźwiedzia…, s. 127.
  52. Zob. A Kuzio-Podrucki, Bytomskie państwo stanowe, Encyklopedia Województwa Śląskiego, t.1, 2014, http://ibrbs.pl/mediawiki/index.php/Bytomskie_Pa%C5%84stwo_Stanowe
  53. R. Garstka: Zwyczaje ostatkowe powiatu lublinieckiego, [w:] Podobni, a jednak różni – zwyczaje i tradycje w kształtowaniu tożsamości regionalnej, narodowej i europejskiej, Koszęcin 2015, s. 9-13; K. Pieronkiewicz-Pieczko: Ostatkowe wodzenie niedźwiedzia…, s. 128.
  54. K. Pieronkiewicz-Pieczko: Ostatkowe wodzenie niedźwiedzia…, s. 128.
  55. Tamże.
  56. https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/c/421-cieszowa/99-historia-spolecznosci/137186-historia-spolecznosci [dostęp 11.04.2022]
  57. https://fundacjabracigolec.pl/dzialania
  58. Putosz – od gwarowego określenia ojca chrzestnego.
  59. W. Zyzak: Żywiecczyzna – pogranicze śląsko-małopolskie, [w]: Żywiecczyzna. Pogranicze śląsko-małopolskie, red. W Zyzak, Żywiec 2004, s. 9.
  60. W latach 1970-1974 pod nazwą Dni Polskich Międzynarodowego Festiwalu Folkloru Ziem Górskich. Więcej: 50 Festiwali Folkloru Górali Polskich w Żywcu, red. M. Słonka, Bielsko-Biała 2019.
  61. Zob. szerzej Wilamowice. Przyroda, historia, język, kultura oraz społeczeństwo miasta i gminy, red. A. Barciak, Wilamowice 2001.
  62. T. Wicherkiewicz: Piśmiennictwo w etnolekcie wilamowskim, [w:] Wilamowice. Przyroda, historia…, s. 520-538.
  63. Zob. też: T. Król: Życie ze śmiercią języka. Pisanie jako rodzaj terapii. Przypadek wilamowski – mój przypadek, [w:] „Litteraria Copernicana”, nr 2 (30), 2019, s. 213-219. Dostępne w Internecie: https://apcz.umk.pl/LC/article/download/LC.2019.030/17863/50479 [dostęp 27.04.2022].
  64. Włączenie Ząbkowic i Strzemieszyc do Dąbrowy Górniczej miało związek z budową kombinatu Huta Katowice (od 2005 r. Mittal Steel Poland S.A., obecnie ArcelorMittal Poland) na rozległym terenie pomiędzy wspomnianymi miejscowościami. Ząbkowice w latach 1962-1977 były odrębnym miastem.
  65. D. Skonieczna-Gawlik: Tropem badaczy Zagłębia Dąbrowskiego, Katowice 2016; autorka w swej książce przyjęła szerokie rozumienie nazwy Zagłębie Dąbrowskie, włączając do tego obszaru miasta Sosnowiec, Dąbrowę Górniczą i Sławków oraz powiaty będziński, myszkowski, cały powiat zawierciański, a także znajdujący się w województwie małopolskim powiat olkuski.
  66. Tamże, s. 183.
  67. Zob. fotografie w: D. Skonieczna-Gawlik, dz. cyt., s. 205-207.
  68. Zob. fotografie w: D. Skonieczna-Gawlik, dz. cyt., s. 234-235.
  69. Tamże.
  70. https://slaskiesmaki.pl/staticcontent/514495 [dostęp 10.12.2020].
  71. https://www.lelow.pl/kategorie/historia_festiwalu [dostęp 2.05.2022].
  72. https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/c/425-czestochowa/114-cmentarze/10703-cmentarz-zydowski-w-czestochowie-ul-zlota [dostęp 30.04.2022].
  73. https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/k/441-krzepice/114-cmentarze/18303-cmentarz-zydowski-w-krzepicach-ul-nadrzeczna [dostęp 30.04.2022]. Pierwsza wzmianka obecności ludności żydowskiej w Krzepicach pochodzi z 1633 r. W 1730 r. wybudowano drewnianą synagogę, a w roku 1795, w związku ze wzrostem liczby wyznawców judaizmu, na terenie miejscowości utworzono odrębną dzielnicę żydowską zwaną Nowokrzepice, na południowy-zachód od centrum. W połowie XVIII w., nad lewym brzegiem rzeki Liswarty założono cmentarz żydowski. Na jego terenie wybudowano dom przedpogrzebowy. W 1857 r. Krzepice zamieszkiwało 1057 osób wyznania mojżeszowego, co stanowiło prawie połowę wszystkich mieszkańców miejscowości. Ludność ta zajmowała się głównie krawiectwem, czapnictwem oraz wyrobem dywanów. W 1815 r., w odległości ok. 700 metrów od cmentarza, wybudowano nową murowaną synagogę wraz z mykwą oraz domem rabina. https://zabytek.pl/pl/obiekty/lutrowskie-cmentarz-zydowski [dostęp 30.04.2022].
  74. Starania o odzyskanie miejsca dawnego ohelu lelowskiego cadyka i zbudowanie nowego grobowca – zob. https://www.lelow.pl/kategorie/cmentarz_zydowski_w_lelowie# [dostęp 2.05.2022].
  75. R. Rok: Częstochowski strój ludowy, Częstochowa 1998.

Źródła on-line

Bilska Andżelika, Półka Joanna: Tradycje kulinarne Częstochowy i okolic

Cmentarz żydowski w Cieszynie

Cmentarz żydowski w Częstochowie

Cmentarz żydowski w Krzepicach

Cmentarz żydowski w Lelowie

Cmentarz żydowski w Raciborzu

Cmentarz żydowski w Rybniku

Cmentarz żydowski w Skoczowie

Cmentarz żydowski w Żorach

Król Tymoteusz: Życie ze śmiercią języka. Pisanie jako rodzaj terapii. Przypadek wilamowski – mój przypadek, w: „Litteraria Copernicana”, nr 2 (30), 2019, s. 213-219.

Parafia św. Antoniego w Syrynii, Procesje Pacholcze

Szuflada Małgosi

Święto Ciulimu-Czulentu – Historia festiwalu

Waryś Ewa: Cmentarz żydowski w Krzepicach

Wirtualny Sztetl, Historia społeczności

Zobacz też

Etnolekt górnośląski

Familok

Stroje ludowe w województwie śląskim

Tożsamość regionalna