1918 rok na ziemi częstochowskiej
Autor: prof. dr hab. Dariusz Złotkowski
- ENCYKLOPEDIA WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO
- TOM: 11 (2024)
Artykuł pierwotnie ukazał się w ramach projektu Debaty IBR
W 100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę postawiliśmy pytania dotyczące przebiegu i konsekwencji wydarzeń jesieni 1918 roku na obszarze województwa śląskiego.
Celem projektu było porównanie kluczowych wydarzeń związanych z odrodzeniem Polski w 1918 roku w różnych regionach znajdujących się w granicach dzisiejszego województwa śląskiego. Każdego z autorów poprosiliśmy o rozważenie następujących kwestii:
- Źródła kształtowania się polskiego patriotyzmu na przełomie XIX/XX wieku w regionie; zakres poparcia społecznego dla idei niepodległościowej.
- Syntetyczny opis przebiegu wydarzeń politycznych i społecznych w regionie 11 listopada 1918 roku.
- Podobieństwa i różnice w pamięci o 1918 roku w regionie i w Polsce.
- Rok 1918 w regionie w literaturze, sztuce i muzyce.
- Regionalni bohaterowie wydarzeń listopada 1918 roku: prosimy o wskazanie w postaci listy maksymalnie trzech nazwisk (ułożonych hierarchicznie według znaczenia dla regionu w 1918 roku) z krótkim jednozdaniowym uzasadnieniem dla każdej postaci.
- Współczesne miejsca pamięci wydarzeń 1918 roku w regionie.
Zbliżająca się setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości jest okazją do upowszechnienia rezultatów badań historycznych, w tym tych prowadzonych przez historyków regionalistów. Inicjatywa podjęta przez Bibliotekę Śląską w Katowicach w zakresie zbliżenia historyków do internautów jest przedsięwzięciem ważnym. Odniesiona do terenu województwa śląskiego pozwala uwzględnić specyfiką regionalną obszarów mających jakże odmienne drogi do niepodległości. Należy przypomnieć, że dzisiejsze województwo śląskie obok Górnego Śląska (do 1922 obszar Niemiec) obejmuje: w północnej części ziemię częstochowską i położone na południe od niej Zagłębie Dąbrowskie (wschodnia część województwa) należące przed 1918 do Imperium Rosyjskiego. Są to więc ziemie o odmiennej tradycji historycznej. Bezsprzecznie czynnikiem wspólnym było dążenie do przynależności do Państwa Polskiego.
Odmienna do 1914 roku była nie tylko przynależność państwowa ziemi częstochowskiej, Zagłębia Dąbrowskiego i Górnego Śląska. Różny był także stan rozwoju przemysłowego, a co za tym idzie warunki życia mieszkańców, stan ich świadomości narodowej. Zdecydowanie lepiej był rozwinięty przemysłowy Górny Śląsk z wyższym poziomem życia jego mieszkańców. Okręg częstochowski jak i Zagłębie Dąbrowskie, mimo iż poczynając od lat 80. XIX wieku a na okresie przed rokiem 1914 kończąc, były terenem intensywnego rozwoju gospodarczego i tak pozostawały w cieniu uprzemysłowionego Górnego Śląska.
Kilka przykładów mogących uświadomić, zwłaszcza współczesnej młodzieży zdecydowanie chętniej korzystającej z Internetu niż czytającej książki, istniejące różnice. Pierwszy przykład, linia kolejowa łącząca Lubliniec z Częstochową na osi wschód-zachód (do 1914 roku granica rosyjsko-niemiecka przebiegała w Herbach) po stronie pruskiej została zbudowana w 1892 roku, a po rosyjskiej dopiero w 1903 roku.
Przykład drugi. Przemysł Częstochowy jak i Zagłębia intensywnie zaczął się rozwijać dzięki carskim ustawom celnym z 1877 roku. Przemysł włókienniczy blisko 80% swej produkcji lokował na chłonnym rynku rosyjskim. Branża hutnicza np. Huta B. Hantkego w Częstochowie zbudowana w latach 1895-1901, pracująca w oparciu o miejscową rudę żelaza była rozwijana przez kapitał niemiecki i specjalistów ze Śląska. Krwioobiegiem gospodarki była sieć kolejowa, zdecydowanie lepiej rozwinięta na Górnym Śląsku. Po rosyjskiej stronie granicy najważniejsze miejsce dla gospodarczego rozwoju ziemi częstochowskiej miała Droga Żelazna Warszawsko-Wiedeńska i dla najszybszego kontaktu Częstochowy ze Śląskiem wspomniana kolej Herby-Częstochowa, od 1911 przedłużona do Kielc.
Ważnym czynnikiem łączącym (pomimo granicy prusko-rosyjskiej do 1914 roku) była płaszczyzna religijna. Względnie jednolita w wymiarze religijnym ziemia częstochowska i Zagłębie, a z drugiej strony dominujący na Górnym Śląsku katolicyzm, stwarzały poczucie wspólnoty. Ludność śląska w częstochowskim wizerunku Czarnej Madonny znajdowała pokrzepienie serc. Mimo wysiłków zaborców, po wojnie światowej z lat 1914-18, okazało się jak ważnym czynnikiem w budzeniu polskiej świadomości narodowej jest religia. Stąd, gdy ludność górnośląska podjęła w latach 1919, 1920 i 1921 walkę o polską przynależność państwową, spotkała się z pomocą i sympatią mieszkańców Częstochowy i okolic.
Dążenia niepodległościowe przed 1918 rokiem
Niewątpliwie źródłem działań człowieka w wieku dojrzałym jest obraz wartości wyniesiony z domu rodzinnego. Choć truizmem może wydawać się stwierdzenie, że to wychowanie domowe było w listopadowych dniach ostoją polskości. Historyk zapytany o źródła mógłby mieć pewne trudności z ich wskazaniem. Ale czy do końca? Można zapytać, skąd w większości młodzi ludzie z terenu Częstochowy i okolic czerpali swe wartości? Ówczesna szkoła była wszak narzędziem rusyfikacji, w urzędach należało się posługiwać językiem rosyjskim, a na ulicach miast można było spotkać policjantów i żołnierzy rosyjskich. Wejście na ziemię częstochowską w sierpniu 1914 roku okupantów - niemieckiego i austriackiego - oraz uskuteczniona przez nich do jesieni 1918 roku okupacja, nie zmieniła polskich serc.
Przedstawiciele pokolenia czynnego wtedy zawodowo: kolejarze, lekarze, urzędnicy magistratu częstochowskiego czy dziennikarze, pomimo pozostawania w służbie rosyjskiej, a później niemieckiej, gdy przyszła chwila prawdy nie zawahali się. Stanęli do służby odradzającej się Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Odpowiedź na pytanie, co do takiego stanu rzeczy doprowadziło, wydaje się jedna. Czynnikiem patriotyzmu dla ówczesnych Polaków musiał być dom rodzinny. Szlachecki, mieszczański czy nawet robotniczy w swym mianowniku musiał być i był polski.
Nie sposób odrzucić opinii, że czynnikiem współtworzącym i wzmacniającym patriotyzm owych listopadowych dni był kościół katolicki, a w przypadku Częstochowy, ojcowie paulini z Jasnej Góry. Zakon, przeżywający w latach poprzedzających wybuch wojny światowej 1914-18 pewien kryzys wewnętrzny, nie przestał być źródłem nadziei narodowej.
Nawet uwzględniając znaczny stopień analfabetyzmu wśród pielgrzymów, ich kontakt ze skarbami kultury narodowej, zgromadzonymi na Jasnej Górze, a przypominającymi lata świetności Rzeczypospolitej nie mógł pozostać bez echa[1]. Henryk Sienkiewicz poprzez trylogię, a także po swej śmierci w 1916 roku, wpływał na budowanie się polskiego patriotyzmu. Wskazując na jego źródła jako siły sprawczej wydarzeń z listopada 1918 roku, nie sposób pominąć roli tak prasy lokalnej, szczególnie „Gońca Częstochowskiego”, jak i centralnej docierającej z Warszawy czy Piotrkowa Trybunalskiego. Nawet poddana ostrej cenzurze wojennej, przypominała ona o sprawie polskiej. Najlepszym dla niej uznaniem niech będzie fakt, że „Goniec Częstochowski” nadal pełnił swą misję informacyjną po listopadzie 1918 roku, nadal był organem, jak byśmy dziś powiedzieli, opiniotwórczym.
Do wzrostu nastrojów patriotycznych wśród mieszkańców Częstochowy w trakcie wojny przyczynili się sami okupanci. Usiłując pozyskać Polaków, godzili się na ograniczone, pozornie niegroźne dla nich ustępstwa. Wyrazem takich działań były patriotyczne manifestacje społeczeństwa Częstochowy. I tak austriacki komendant Enklawy Jasna Góra Josef Klettinger, ogłaszając w niedzielę 5 listopada 1916 roku wobec zgromadzonych na Sali Rycerskiej paulinów akt dwóch cesarzy proklamujących utworzenie „samodzielnego państwa polskiego”, polecił na szczycie wieży jasnogórskiej wywiesić sztandary narodowe: polski i austriacki[2].
Do przebudzenia polskiego ducha narodowego przyczyniły się nabożeństwa odprawiane 20 listopada 1916 roku – za duszę śp. Henryka Sienkiewicza i w rocznicę Powstania Listopadowego. Płomienne kazania wygłaszali wtedy paulini: o. Marian Paszkiewicz i o. Aleksander Łaziński[3]. Podobnie 200 rocznica Koronacji wizerunku Matki Bożej Jasnogórskiej, obchodzona w 1917 roku zgromadziła 8 września na Jasnej Górze ok. 15 tys. pątników[4]. Punktem kulminacyjnym patriotycznych demonstracji tego roku był dzień 15 października – 100 rocznica śmierci Tadeusza Kościuszki. Prezesem honorowym Komitetu Obchodów Kościuszkowskich był ks. M. Fulman[5].
Podobne znaczenie miał demontaż i usunięcie z placu przed Sanktuarium posągu cara Aleksandra II[6]. Zgoda jaką Rada Miasta Częstochowy uzyskała od generał-gubernatora von Beselera na likwidację pomnika cara Aleksandra II wzniesionego tu w 1889 roku, jak również przemianowanie nazwy jednej z głównych ulic miasta ul. Teatralnej na ul. T. Kościuszki[7]. Wielotysięczny pochód mieszkańców miasta, w tym dzieci i młodzieży szkolnej, nie mógł pozostać bez echa.
Co się stało jesienią 1918 roku?
Warto podkreślić, że chociaż społeczeństwo Częstochowy i okolic, z dużą rezerwą, powściągliwie i chłodno przyjęło ogłoszenie Aktu 5 listopada 1916 roku, to z nadzieją przyjęło wydarzenia 1917 roku w Rosji. Upadek imperium rosyjskiego i rewolucja październikowa pokazywały, że jeden z zaborców Polski został na trwałe wyeliminowany z decydowania w sprawach polskich. Polonizacja szkolnictwa oraz przywołane obchody patriotyczne wskazywały, że społeczeństwo staje się podmiotem wydarzeń.
W Częstochowie, miejscowa POW zorganizowała demonstrację antyniemiecką po aresztowaniu Józefa Piłsudskiego w 1917 roku. Władze okupacyjne w odwecie aresztowali jej organizatorów m.in. częstochowskiego adwokata J. Dreszera, W. Naziemblę i R. Pruszkowskiego i wywiozły do Niemiec[8]. Podobnie demonstracja z 15 lutego 1918 roku będąca sprzeciwem wobec postanowień traktatu brzeskiego, przyznającego Chełmszczyznę Ukrainie, spowodowała aresztowanie i wywiezienie do Niemiec R. Jarmułowicza[9].
Wyrazem radykalizacji postaw młodzieży, w październiku i listopadzie 1918 roku był wzrost aktywności organizacji paramilitarnych, rozmaitej proweniencji. Na pierwszym miejscu warto wymienić POW, kierowaną kolejno przez Józefa Krzesz-Ferencowicza (1915-16), Jana Freg-Orłowskiego (1917), Władysława Malskiego (1918). Nasilała się działalność Pogotowia Bojowego PPS. Na jej czele od marca 1918 stał Antoni Wołowski. Jesienią przekształciła się ona w Milicję Ludową PPS[10].
Najwcześniej, bo już 4 listopada 1918 roku pododdział wojska polskiego z 22 pp dowodzony przez por Artura Wiśniowskiego przejął w rąk austriackich Jasną Górę. Nad klasztorem zawisł biało-czerwony sztandar. Do klasztoru na Jasnej Górze przybył oddział Polskiej Siły Zbrojnej (2 pp) witany przez przeora Piotra Markiewicza. Załoga austriacka ustąpiła, Austriacy wraz z komendantem Josefem Klettingerem odjechała do domu[11]. Wiadomość o wyzwoleniu Jasnej Góry wywołała duże poruszenie. Z okupowanej jeszcze przez Niemców pozostałej, większej części miasta, do klasztoru „przez cały dzień ciągnęły gromadki Częstochowian, ażby ujrzeć na warcie żołnierzy polskich”[12].
Właściwa część Częstochowy niepodległość powitała później. Dopiero 11 listopada oddziały POW przemaszerowały przez miasto, zajęto magistrat, wystawiając tam warty oraz rozbrajano mniejsze grupy żołnierzy niemieckich. Opanowano także główny dworzec kolejowy. Gdy wieczorem jazda niemiecka z licznymi taborami opuściła koszary Zawady. Niemców zatrzymano dopiero w Kawodrzy. Żołnierze POW zabezpieczali pozostawione w koszarach Zawady mienie przed rabunkiem[13]. Zajmowano również inne ważne budynki w mieście takie jak: pocztę, szpital w domu księcia.
Wyzwalanie miasta nie obyło się jednak bez walki. Do poważniejszych starć doszło na ulicy Teatralnej czy w czasie próby zajęcia fabryki Peltzerów[14]. 11 listopada akcja ze strony polskiej skierowała się przede wszystkim przeciwko tym oddziałom, które nie chciały złożyć broni. Należał do nich głównie batalion stacjonujący przy III Alei.
„Zadanie polegało na tym – relacjonuje Józef Kaźmierczak – aby na ten oporny batalion napaść i sterroryzować, a więc trzeba było wykonać tę akcję brawurowo… . Powstało zamieszanie wśród wojska niemieckiego, tak że po paru minutach każdy z nas był uzbrojony. Dowództwo skapitulowało. Oddano broń, amunicję i wszystkie zapasy żywności, prosząc, aby im pozostawiono kilka karabinów dla ochrony taboru, trochę amunicji, żywności i kilka wozów, aby mogli wrócić do ojczyzny. Zostało to uwzględnione”.
Późnym wieczorem 11 listopada żołnierze niemieccy zaczęli wreszcie opuszczać Częstochowę, udając się w stronę Herbów. Mimo to strzelanina, z małymi przerwami, trwała całą noc. Zginął wówczas uczeń Władysław Zagórski. Niektóre oddziały pozostały nadal w mieście, zaciekle broniąc dostępu do składów na tzw. Malarni i Częstochowiance. Mieściły się tam wielkie zapasy żywności i sprzętu wojskowego, w tym także samochody oraz amunicja, wartości około 200 mln marek. Zapasów tych Niemcom nie udało się wywieźć. Skapitulowali przed ciągle powiększającymi swe siły oddziałami polskimi[15]. Stopniowo organizowano polskie władze. Dowódcą Okręgu Wojskowego w Częstochowie był płk Antoni Jastrzębski, a komendantem policji ppor. Belina-Prażmowski[16].
Ewakuacja wojsk pruskich z obszaru Częstochowy została przeprowadzona przy wykorzystaniu kolei Herby-Częstochowa. Była to najkrótsza i stosunkowo najszybsza droga powrotna. Istotne znaczenie miał tu fakt, o którym „Goniec Częstochowski” informował już 10 listopada w artykule zatytułowanym „Kolej herbska pod polskim zarządem”. W artykule napisano:
„Droga żelazna Herbsko-Kielecka znajduje się już pod zarządem polskim. Dyrektorem kolei naznaczony został przez władze polskie dawny jej dyrektor inż. Jakubowski”[17].
Strona polska mogła więc dyktować Niemcom warunki. Toteż gdy po wysłaniu pierwszego transportu Niemcy nie chcieli zwrócić pociągu, wstrzymano dalszą ewakuację. Wznowiono ją dopiero po spełnieniu polskiego żądania[18].
Proces rozbrajania oddziałów niemieckich, w szeroko rozumianych okolicach Częstochowy miał zorganizowany przebieg. Przykładowo, w odniesieniu do Kłobucka warto przytoczyć relację Bolesława Sawickiego, pracownika majątku Ostrowy (do wojny 1914-18 była to własność wielkiego księcia Michała Aleksandrowicza Romanowa). Odzyskiwanie niepodległości w Kłobucku, wyglądało następująco:
„w drugiej połowie 1918 roku zorganizowałem w majątku […] potajemnie Straż Obywatelską, a na miesiąc przed wyjściem Niemców cały majątek pozostał pod moją opieką. Nikt nic nie ukradł, nic nie zniszczył, a sami Niemcy byli otoczeni posterunkami, aby ze spraw majątkowych nic nie sprzedawali amatorom cudzej własności. Dopiero sprowadzony oddział konnicy z karabinami maszynowymi wyprowadził otoczonych do Częstochowy[19]”.
Relację uzupełniała informacja „Gońca Częstochowskiego”, podając następujący skład Komitetu Straży Obywatelskiej: prezes rejent Lucjusz Bugajski, członkowie: ks. kanonik Antoni Zagajewski, burmistrz Bronisław Matuszewicz, sędzia pokoju Feliks Wolski, ławnik Andrzej Klepacz i wspomniany Antoni Orłowski administrator majątku Zagórze[20].
Podobnie, w położonej na północny-zachód od Częstochowy Praszce rozbrajano Niemców. Według Stanisława Krzemińskiego z POW:
„na terenie nadgranicznym systematycznie rozbrajano i usuwano oddziałki wojska i posterunki żandarmerii. Część Niemców ratowała się ucieczką przez graniczną Prosnę. (…) Podczas usuwania okupantów z nadgranicznej Praszki doszło do walk z żandarmami. Niemcy rzucili kilka granatów i z pośpiechem wycofali się, zabierając ze sobą rannego żandarma. Natychmiast po wyzwoleniu miasteczka, 11 listopada peowiacy spalili most kolejki wąskotorowej miedzy Praszką a Kowalami, aby utrudnić przejazd od strony Wielunia. Jednak Niemcy naprawili most i przejechali, Na tym jednak nie koniec. Następnego dnia wkroczył do Praszki z terenu Niemiec silny oddział i pomaszerował na spotkanie kolumny nadciągającej od strony Rudnik. Peowiacy, uzbrojeni zaledwie w 8 karabinów zdobytych poprzedniej nocy, w dodatku nie mając amunicji, musieli ustąpić i Niemców przepuścili”[21].
Z kolei Nikodem Trzepizur, członek POW z obwodu Truskolasy, informował:
„do akcji przystąpiono w tym rejonie wieczorem 10 listopada. Rozbrojono „fesztrów” i nielicznych żołnierzy. O godzinie 10 wieczorem na kordonie przy pomocy dwóch niemieckich żołnierzy – Polaków z Poznańskiego – zerwaliśmy niemiecką «fanę>>, a powiesiliśmy polski sztandar z Białym Orłem”. 11 listopada kontynuowano akcję rozbrajania, zdobywając broń nie tylko na miejscowych posterunkach, lecz również odbierając ją niemieckim żołnierzom, którzy przychodzili z głębi Polski. Po południu nadciągnął z pomocą wachmistrz Jan Lang z „grupą studentów i innych chłopaków” z Częstochowy. Wspólnymi siłami obstawiono granicę w Herbach”[22].
Listopad 1918 przyniósł wyzwolenie ziemi częstochowskiej podobnie jak większej części b. Królestwa Polskiego. Sytuacja na Górnym Śląsku tuż za byłą granicą rosyjsko-pruską, która przebiegała kilkanaście kilometrów na południowy zachód od Częstochowy w Herbach, pozostawała bez zmian. Dawało się jednak odczuć znaczne napięcie. Solidarność i poczucie wspólnoty z mieszkańcami ziemi lublinieckiej ze względu na pielgrzymki na Jasną Górę miały długą tradycję[23]. Swój wkład miał tu m.in. Józef Lompa[24].
Już 20 sierpnia 1919 roku został utworzony w Częstochowie Komitet Niesienia Pomocy Górnoślązakom. Jego inicjatorami byli przedstawiciele miejscowi stowarzyszeń społecznych i politycznych. Na czele stanął prezydent Częstochowy Aleksander Bantkie-Stężyński. Ponadto w składzie komitetu znaleźli się: wiceprezydent Antoni Januszewski, dr Edward Kohn, Stanisław Nowak z żoną, Wacław Płodowski z żoną, oraz księża: Ciesielski, Gmochowski, Grochowski. Wielu Ślązaków schroniło się w Częstochowie zwłaszcza po wybuchu I powstania śląskiego. Społeczeństwo Częstochowy z zainteresowaniem śledziło wydarzenia na pobliskim Śląsku. Nie tylko organizowano wiece solidarnościowe, kursy dla agitatorów plebiscytowych, odczyty i spotkania. Ale przede wszystkim zbierano dary dla zakwaterowanych na terenie Częstochowy pobratymców[25].
Zmieniająca się szybko sytuacja na pobliskim Górnym Śląsku, pomimo niezwykle trudnej sytuacji wywołanej wojną 1920 roku, zwłaszcza jej krytycznym momentem latem 1920 roku, nie schodziła z pola uwagi. Od lutego 1920 roku pomoc niesiona była w ramach Komitetu Plebiscytowego, a 9 maja 1921 roku reaktywowano Komitet Obrony Śląska, którym kierował W. Kuropatwiński[26].
Powyższe działania przyniosły przynajmniej częściowy sukces, stąd z prawdziwą euforią społeczeństwo Częstochowy w 1922 roku witało powrót do Macierzy powiatu lublinieckiego. Granica rosyjsko-niemiecka w pobliskich Herbach przechodziła do historii. W Lublińcu stacjonował 74 Górnośląski Pułk Piechoty[27], który odegrał ważną rolę w integracji ziemi lublinieckiej z Polską, a w walkach 1939 roku zapisał piękną kartę[28].