Tradycyjna obrzędowość doroczna Górnego Śląska w okresie wielkanocnym
Autor: dr Marcin Wądołowski
- ENCYKLOPEDIA WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO
- TOM: 11 (2024)
Obrzędowość jako przejaw ludzkiej aktywności, zgodnie ze słownikową definicją, oznacza: „ceremonie związane z kultem, zespoły określonych i zachowanych przez tradycję czynności, gestów i słów stanowiących stronę zewnętrzną uroczystości wierzeniowych oraz aktów społeczno-prawnych”[1].
Górny Śląsk charakteryzuje się wyjątkowym bogactwem zwyczajów i obrzędów. Zachowana na tym obszarze obrzędowość doroczna stanowi jeden z najbardziej zajmujących zespołów istniejących w granicach Polski, a ponieważ znaczna część tych zwyczajów należy do najdawniejszych w Europie Środkowej, przykuwa szczególną uwagę badaczy z różnych dziedzin nauk humanistycznych (etnografów, historyków, socjologów itd.)[2].
Górnośląski rok obrzędowy od wieków regulowany był przez kalendarz świąt kościelnych. Kalendarz kościelny oparty jest na kalendarzu słonecznym (długość roku) i księżycowym (wyznaczającym datę Wielkanocy i zależnych od niej świąt). Rok dzieli się w nim na okresy liturgiczne i siedmiodniowe tygodnie, a daty dzienne określa się imionami świętych lub nazwami świąt stałych i ruchomych. Wyznaczają go, związane z rokiem astronomicznym archaiczne obrzędy, wtopione w święta kościelne i dni poświęcone określonym świętym patronom, związane z kolei ze zmianą pór roku. Rok kalendarzowy pierwotnie rozpoczynał się dawniej w dniu równonocy wiosennej (czyli w Wielkanoc). W późniejszym czasie jego początek przesunięty został na czas przesilenia zimowego, czyli okres zwany „Godami” lub „Dwunastnicą”, obejmujący święta Bożego Narodzenia, Sylwester, Nowy Rok i Trzech Króli. Związane z obowiązującym przebiegiem dni i ich układem tradycje i obrzędy, wierzenia i przesądy, niezwykle bogate i urozmaicone, sięgające często swymi korzeniami głęboko w przeszłość, od wieków zajmują uczonych i artystów[3].
Doroczne zwyczaje i obrzędy stanowią fenomeny, które odnoszą się do istoty ludzkiego istnienia we wspólnocie, w której człowiek rodzi się i wychowuje. Jej znaczenie daleko wykracza poza czysto magiczno-wierzeniowy czy zabawowo-rozrywkowy sens. Są one elementem ludzkiej tożsamości, zaś ich żywotność pozwala tę tożsamość pielęgnować i utrwalać. Obrzędowość wraz z przemianami wspólnot, przez które jest praktykowana, ulegać może pewnym modyfikacjom, jednak przejawy jej obecności świadczą o żywotności i ciągłości dziedzictwa niematerialnego[4].
Okres wielkanocny
Wielkanoc stanowi najstarsze i najważniejsze święto w chrześcijańskim roku liturgicznym – święto Zmartwychwstania Chrystusa. Cykl zwyczajów i obrzędów związanych z tym okresem otwiera Niedziela Palmowa, zwana też Letnią, Kwietną lub Wierzbową. Po niej następuje Wielki Tydzień, będący ostatnim tygodniem najdłuższego w chrześcijańskim kalendarzu czterdziestodniowego postu (są to dni zawarte między Niedzielą Palmową a świętem Zmartwychwstania). W praktyce rosnące znaczenie w liturgii i związanej z nią mniej lub bardziej bezpośrednio obrzędowości ludowej mają dopiero ostatnie cztery dni wielkiego tygodnia – Wielka Środa, Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota.
Po Wielkim Tygodniu następuje Niedziela Wielkanocna, czyli pierwszy z dwóch dni, będących w istocie świętem chrześcijańskiej radości, obchodzonych w podniosłym nastroju. Drugim dniem uroczystych wielkanocnych obchodów jest Poniedziałek Wielkanocny, któremu towarzyszy określenie „śmigus-dyngus” lub Lany Poniedziałek. Obydwa świąteczne dni obfitują w cały szereg zwyczajów ludowych, z których część wykazuje wciąż dużą żywotność. Niegdyś obrzędom, związanym z tymi dniami przypisywano niejednokrotnie magiczny wymiar, zaś obecnie mają one przede wszystkim charakter zabawowy[5].
Zaadaptowana przez kościół katolicki Wielkanoc obchodzona jest rokrocznie w marcu lub w kwietniu, w okresie ludowego cyklu wiosennego. Zwyczaje tego okresu ulegają przesunięciom czasowym w różnych regionach i różnią się w szczegółach[6].
Wielki Tydzień
Niedziela Palmowa
Chrześcijanie obchodzą ten dzień na pamiątkę uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Witały Go tego dnia liczne rzesze mieszkańców wymachujących gałązkami palmowymi – stąd jej nazwa.
Od średniowiecza święciło się tego dnia palmy we wszystkich kościołach (w górnośląskim klimacie są to bazie oraz np. sosna czy jałowiec, czyli całkowicie umowne „palmy”). Po nabożeństwie w Niedzielę Palmową odbywała się procesja, w trakcie której wierni dzierżyli w dłoniach „palmy”, albo „gałązki palmowe”. Z braku prawdziwych palm były to oczywiście zastępujące je wspomniane wyżej gałązki wierzbowe, ale także malinowe, leszczynowe, „orzeszyny” czy rokity.
Gałązki wierzbowe zwano na Opolszczyźnie „kokocynami”, w rejonie wielkoprzemysłowym „kotkami”, „kocikami”. Zrywano je odpowiednio wcześniej (co najmniej trzy tygodnie przed właściwym terminem), wstawiano do naczynia z wodą, by wypuściły liście i zakwitły baziami, czyli owymi „kocikami”. I takie rozkwitłe gałązki, związane po trzy, cztery, lub po pięć (najwyżej sześć) rzemykiem do bata („coby konie były tuste”), albo cieńką wstążeczką, bez dodatkowych ozdób, stanowiły ową „palmę”[7].
W zależności od miejscowego, obowiązującego w danym regionie obyczaju, palma (nie przypominająca już dziś uświęconych tradycją, nawiązujących do prastarych pogańskich obrzędów wiosennych „rózg życia”) bywa „umajona”, czyli ustrojona, przybrana kwiatami, żywymi lub papierowymi, farbowanymi suszkami, takimiż liśćmi i trawami. Tradycyjna górnośląska palma składała się najczęściej z siedmiu (lub więcej) gałązek różnych roślin, symbolizujących siedem boleści, które cierpiała Matka Boska pod krzyżem Jezusa. Do jej wykonania używano gałązek żywych, zielonych oraz świeżo rozkwitłych, gwarantujących odrodzenie życia. Gałązki układano w bukiet o wysokości ok. 40-60 cm i zawiązywano wikliną, rzemieniem lub sznurkiem[8].
Po poświęceniu palmy zawieszano u powały, albo troskliwie chowano w skrzyni na strychu, za oknem, nad drzwiami wejściowymi lub za religijnym obrazem. Miały bowiem zapewnić urodzaj i dostatek i przez cały rok chronić mieszkańców przed chorobą, ich dobytek, całe obejście i pola przed nieszczęściami i klęskami, suszą czy powodzią[9].
Wielka Środa
Wielka Środa jest pierwszym dniem Wielkiego Tygodnia, któremu towarzyszy osobna obrzędowość i częściowo do dziś dostrzegalne formy związanych z nim ludowych praktyk, przede wszystkim takich jak „palenie żuru” i „wypędzenie Judasza”.
Jednym z najciekawszych obrzędów związanych z Wielką Środą na Górnym Śląsku jest „palenie żuru” („palenie skoczek”). Stąd też często dzień ten nazywano „środą żurową”. „Palenie żuru” polega na rozpaleniu ogniska, przy którym późnym popołudniem lub wieczorem spotyka się lokalna społeczność. Do niedawna w ogniskach palono śmieci i opony, jednak surowe przepisy i większa świadomość mieszkańców i dbałość o środowisko doprowadziły do ograniczenia tego procederu. W tym dniu podpalano również stare, brzozowe miotły — skrobaczki, z których wykonywano pochodnie i biegano o zmierzchu po polach, co miało zapewnić dobre plony. Między polami biegano również z kadzidłami w postaci metalowych puszek, umocowanych na drucie, wewnątrz których znajdowały się tlące węgielki i świerkowe szyszki. „Okadzano” nimi pola, co również miało na celu zapewnienie dobrych plonów[10].
Innym odprawianym w Wielką Środę obrzędem było „wypędzenie Judasza”. Jest to tradycja zbliżona do topienia Marzanny, i podobnie jak tamta, również szczątek prastarego rytu żegnania zimy, mądrze przebrany w ewangeliczną szatę. Topiono Judasza w postaci kukły ze słomy lub wypchanych trocinami gałganów[11].
Wielki Czwartek
W Wielki Czwartek następuje początek Triduum i w południe milkną dzwony kościelne i głos oddawano klekotkom (klepaczkom, klapaczkom, grzechotkom – czyli kołatkom), instrumentowi znanemu w całej Europie od wieków, znacznie starszemu od dzwonów. Charakterystyczny, nieprzyjemny, przenikliwy i suchy dźwięk klekotek miał przypominać wiernym zdradę Judasza, pojmanie i bolesne przesłuchiwanie Chrystusa Pana[12].
Podczas wielkoczwartkowego nabożeństwa niektórzy (pobożniejsi) magnaci i książęta Kościoła na znak pokory umywali nogi dwunastu starcom. Tradycyjnie, co roku tak czyni do dziś papież, a w Polsce biskupi i kapłani celebrujący te nabożeństwa.
Po zapadnięciu zmroku od ognia z gałązek poświęconej palmy zapalano stosy, a przynajmniej wiązki drzewa na rozstajnych drogach (by ogrzać dusze zmarłych), a w obejściach, o zmroku, wystawiano błąkającym się duszom na próg miskę z jadłem, zaś dobrym duchom opiekuńczym, skrzatom domowym i ubożętom mleko pod piecem.
Pod żadnym pozorem tego dnia nie wolno było zmieniać bielizny pościelowej, bo w domu przez cały rok byłyby potem pchły[13].
Wielki Piątek
Wielki Piątek od wielu wieków był dla chrześcijan najpoważniejszym i najsmutniejszym dniem w całym w roku. Niedopuszczalne były tego dnia jakiekolwiek prace w polu, a zwłaszcza w domu, czy przy zagrodzie. Wszelkie prace na roli musiały być skończone najpóźniej w czwartkowe południe.
W Wielki Piątek tłumnie zwiedzano przygotowane wcześniej „Chrystusowe groby”. Wszystkie pozostałe wizerunki Zbawiciela, rzeźby i obrazy, tak jak dziś, zasłaniano płótnem, które zdejmowano dopiero w czasie Rezurekcji, odprawianej w sobotę wieczór, połączonej z uroczystą procesją. „Odwiedzanie Grobu Pańskiego” w Wielki Piątek połączone było w dawnych wiekach z widowiskami pasyjnymi, jak np. misterium w bazylice w Piekarach Śląskich[14].
Dzień ten według ludowych wierzeń był czasem szczególnego spiętrzenia magii i zwiększonej aktywności sił nadprzyrodzonych. Obowiązywał więc tego dnia cały szereg zakazów. Surowo przestrzegano ścisłego postu – niedopuszczalne było spożycie nawet odrobiny mięsa. Nie wolno było w Wielki Piątek głośno mówić, nie daj Boże zakląć, a zwłaszcza śpiewać. Niektórzy zatrzymywali nawet zegary. Podobnie jak w kościele, w wielu domach zasłaniano na znak żałoby krucyfiksy, obrazy ze Zbawicielem, a także lustra[15].
Tego dnia powszechne na całym Górnym Śląsku było obrzędowe obmycie się w najbliższej rzece, strumieniu, lub – w przypadku ich braku – w stawie. Aby rytuał był skuteczny, musiał się odbyć przed wschodem słońca, w całkowitym milczeniu, najlepiej w wodzie płynącej z zachodu na wschód[16].
Kolejnym obrzędem wielkopiątkowym było wtykanie w ziemię orną krzyżyków z poświęconych gałązek palmy, aby uzyskać nad przyszłymi zbiorami błogosławieństwo Boże. Ustawiane były one w rogach pól lub innych jego częściach pojedynczo lub po trzy[17].
Wielka Sobota
Najważniejszym wielowiekowym obrzędem wielkosobotnim na Górnym Śląsku jest święcenie ognia, wody i jadła. Przedchrześcijańskie praktyki utrzymały się przy życiu wyłącznie za sprawą Kościoła, który setki lat temu przejął je z dawnych rytów pogańskich, związanych wtedy ze świętem wiosny[18]. Takim rytuałem jest święcenie ognia. We wszystkich wierzeniach ogień ma moc oczyszczającą. Wielkosobotnie nabożeństwo rozpoczyna zapalenie i poświęcenie ognia. Odbywa się to z reguły przed kościołem, zaś w starych wiejskich parafiach na cmentarzu przed kościołem.
Równie stare korzenie ma drugi z obrzędów, mający miejsce podczas wielkosobotniego nabożeństwa – święcenie wody. Ksiądz święcił wodę do celów liturgicznych (chrzest, błogosławieństwa kończące mszę), zaś lud napełniał nią dzbany, butelki, bańki i zanosił do domów. Następnie święciło się nią dom i całe obejście, a nawet pola[19].
Trzecim obrzędem wielkosobotnim jest świecenie jadła. Potrawy przygotowane na stół wielkanocny święciło się najczęściej tuż po Rezurekcji, obecnie późnym popołudniem, ale bywało też, że dopiero w pierwsze święto, w zależności od rozporządzeń władzy kościelnej i lokalnej tradycji[20].
W ciągu wieków zmieniała się zawartość święconego koszyczka. Na przełomie XIX i XX wieku święcono na Górnym Śląsku chleb, sól, „wędzonkę” i wino. Najważniejszym, stałym od wczesnego średniowiecza elementem „święconego” były jaja, „kroszonki”, przygotowywane tego dnia czasem od wczesnego rana.
W Wielką Sobotę urządzano ponadto pogrzeb postnego żuru (obrzydłego już przez cały czas Wielkiego Postu), zaś uprzykrzonego śledzia wieszano na drzewie i spoglądano na potrawy od rana przygotowywane na świąteczny stół, które po powrocie z kościoła wykładane były z poświęconego koszyka: jaja, wielkanocne baby, szynki, kołacze i chrzan – przysmaki, które spodziewano się spożyć w trakcie świąt[21].
Niedziela Wielkanocna
Właściwe obchody Świąt Wielkanocnych rozpoczynały się najczęściej od rezurekcji, która współcześnie często odprawiana jest już w sobotę. Rozpoczynała ona o wschodzie słońca uroczysty dzień odrodzenia, wybuchu światła nowej nadziei. W wielu częściach Górnego Śląska jeszcze przed świtem, o brzasku, przed pójściem na nabożeństwo, ludzie wychodzili na pobliskie wzgórza, aby zobaczyć jak wstaje słońce. W jego pierwszych promieniach bowiem, jak wierzono, pojawia się w tym dniu Baranek Boży „na drewnianej tarczy słonecznej”, zaś samo słońce z radości wykonuje kilka podskoków[1].
Po Rezurekcji, jeśli tego nie dokonali już wcześniej, gospodarze szli na pole i ustawiali na wszystkich jego rogach poświęcone krzyżyki, by zapewnić sobie urodzaj. Dopiero potem zasiadano przy wspólnym stole. Pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych, tak samo jak w czasie Bożego Narodzenia, spędzano w gronie rodzinnym.
Dzielenie się jajkiem i składanie sobie życzeń (bardzo popularna tradycja w całej Polsce, w swym programie ideowym będąca powtórzeniem wigilijnego łamania się opłatkiem), wcale nie było zwyczajem na Górnym Śląsku powszechnym, i w większości części regionu długo go nie znano[2].
Uroczyste śniadanie wielkanocne składało się z reguły z potraw święconych w sobotę. Według zapisów z drugiej połowy XIX wieku na stole śląskim znaleźć można było wówczas święcone jajka, chleb i sól, chrzan i wino, wędzonka (szynka pojawiła się dopiero w okresie późniejszym). Obowiązkowo świąteczny stół uzupełniały upieczone wcześniej i również w sobotę poświęcone ciasta: strucle i babki, zwane też „buchetkami”[3].
Tego dnia można było wreszcie najeść się do syta. Surowo przestrzegano związanego ze spożywaniem „święconego” obowiązkowego szacunku do każdej jego drobiny. Nie wolno było go nie tylko wyrzucić do śmieci, ale musiał być do ostatniej okruszynki zjedzony i do końca traktowany z należną atencją.
Śniadanie wielkanocne stanowiło najbardziej wystawną część kulinarną pierwszego dnia świąt. Obiad również był wystawny, tyle, że w niczym nie odbiegał od tradycyjnego niedzielnego górnośląskiego menu: rosół z „nudlami” (makaronem), rolady, kluski z tartych ziemniaków, modro kapusta oraz kompot[4]. W skład tradycyjnej wielkanocnej kolacji wchodziły najczęściej kołoce wraz z kawą z mlekiem[5].
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów górnośląskich świąt Wielkanocnych są zdobione kurze jaja (w formie pisanek bądź kroszonek). Pierwotnie magiczne funkcje jaja wielkanocnego uległy całkowitemu zapomnieniu, a nawet wymazaniu ze wspólnej pamięci. Współczesne pisanki i kroszonki mają już prawie wyłącznie znaczenie zabawowe, w najlepszym razie estetyczne, a najczęściej dekoracyjne i „towarzyskie”[6].
Wśród górnośląskich obrzędów Niedzieli Wielkanocnej jednym z najbardziej malowniczych są procesje konne, praktykowane w co bogatszych wsiach. Procesje wielkanocne, odbywane w pierwszy dzień świąt, w niedzielę po mszy, kończyły się dawniej wyścigami konnymi. W niektórych miejscowościach procesje konne odbywały się również w Poniedziałek Wielkanocny[7].
[1] Ibidem, s. 117-118.
[2] J. Pośpiech, Zwyczaje…, s. 197.
[3] A. Halor, op. cit., s. 121.
[4] Ibidem, s. 122-123.
[5] J. Pośpiech, Zwyczaje…, s. 199.
[6] Ibidem, s. 189-190.
[7] R. Garstka, A. Lysko, op. cit., s. 173-175; A. Halor, op. cit., s. 129.
Poniedziałek Wielkanocny
Przypisy
- ↑ Obrzędowość, w: Słownik folkloru polskiego, red. J. Krzyżanowski, Warszawa 1965, s. 275.
- ↑ J. Pośpiech, Obrzędy i zwyczaje doroczne, w: Folklor Górnego Śląska, red. D. Simonides, Katowice 1989, s. 173.
- ↑ A. Halor, Rok obrzędowy na Górnym Śląsku, Chorzów 2023, s. 14.
- ↑ Przegląd współczesnych form górnośląskiej obrzędowości ujęty został w publikacji: R. Garstka, A. Lysko, Czas niezwykły. Obrzędowość doroczna na Górnym Śląsku, Katowice 2018, s. 15-270.
- ↑ J. Pośpiech, Zwyczaje…, s. 196.
- ↑ M. Borejszo, W kręgu zwyczajów wielkanocnych, w: Wielkanoc w polskiej kulturze, red. M. Borejszo, Poznań 1997, s. 25-26.
- ↑ A. Klaussmann, Górny Śląsk przed laty, tłum. A. Halor, Katowice 1996, s. 92.
- ↑ A. Halor, op. cit., s. 93.
- ↑ B. Ogrodowska, Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne, Warszawa 2005, s. 126-134.
- ↑ R. Garstka, A. Lysko, op. cit., s. 126.
- ↑ A. Halor, op. cit., s. 97.
- ↑ R. Garstka, A. Lysko, op. cit., s. 131-132.
- ↑ A. Halor, op. cit., s. 98-99.
- ↑ B. Ogrodowska, op. cit., s. 140-142.
- ↑ A. Halor, op. cit., s. 101.
- ↑ J. Pośpiech, Zwyczaje…, s. 177-178.
- ↑ R. Garstka, A. Lysko, op. cit., s. 143.
- ↑ D. Forstner, Świat symboliki chrześcijańskiej, Warszawa 1990, s. 72-75.
- ↑ A. Halor, op. cit., s. 107.
- ↑ Ibidem, s. 111.
- ↑ Ibidem, s. 111.